Stanisław Borek
2 minut czytania
03 May
03May

Starcie pomiędzy Pogonią Szczecin a Legią Warszawa w finale Pucharu Polski zapowiadało się na niezwykle ekscytujące. Od jego wyniku wiele zależało - nie tylko sam zwycięzca Pucharu, ale również kwalifikacja do europejskich pucharów i Superpucharu Polski, a nawet, czy trener Legii, Gonçalo Feio, utrzyma posadę.


I Pogoń, i Legia zostały już praktycznie wyeliminowane z walki o wszystkie inne trofea. "Portowcy" wciąż mają matematyczną szansę na zdobycie mistrzostwa Polski, jednak patrząc na ich pozycję w tabeli Ekstraklasy (4. miejsce, 9 punktów straty do liderującego Rakowa Częstochowa) wydaje się to mało prawdopodobne. Z kolei Legia straciła już nawet matematyczną szansę na mistrzostwo Polski, a mimo świetnych wyników w Lidze Konferencji została pokonana w ćwierćfinale przez Chelsea. Dla obu drużyn była to więc szansa na zdobycie jedynego trofeum w tym sezonie.


Droga do finału

By osiągnąć finał, Pogoń musiała pokonać kolejno: Stal Rzeszów (Pogoń zwyciężyła wynikiem 3:0), Odrę Opole (1:0), Zagłębie Lubin (4:3) Piast Gliwice (2:0) oraz Puszczę Niepołomice (3:0). Pogoń dotarła do finału również w zeszłym sezonie, musiała jednak uznać wyższość Wisły Kraków.

Legia natomiast na drodze do finału zmierzyła się z: Miedzią Legnica (2:1), ŁKS-em Łódź (3:0), Jagiellonią Białystok (3:1) i Ruchem Chorzów (5:0).


Składy 

Trener Pogoni, Robert Kolendowicz, zdawał sobie sprawę z wagi spotkania i postanowił wystawić najsilniejszy możliwy skład. Prezentował się on następująco: Cojocaru - Wahlqvist, Lončar, Borges, Koutris - Gamboa, Ulvestad, Kurzawa - Przyborek, Koulouris, Grosicki. Była to dokładnie ta sama jedenastka, która w półfinale pokonała Puszczę Niepołomice.

Z kolei Gonçalo Feio dokonał paru roszad w składzie Legii. Znalazł się w nim powracający po kontuzji Paweł Wszołek, a ponadto portugalski szkoleniowiec zrezygnował m. in. z Patryka Kuna, Ilji Szkurina czy Jana Ziółkowskiego. "Wojskowi" rozpoczęli zatem w ustawieniu: Tobiasz - Wszołek, Pankov, Kapuadi, Vinagre - Gonçalves, Oyedele, Elitim - Morishita, Luquinhas - Gual.


Przebieg meczu 

Od samego początku meczu dominowali legioniści. Wyprowadzali wiele groźnych ataków, zwłaszcza prawą stroną, gdzie bardzo aktywny był Ryōya Morishita. Szczecinianie jednak również stworzyli parę groźnych sytuacji, ich wysoki pressing sprawiał problemy obrońcom stołecznej drużyny, a do tego byli skuteczni w defensywie - tu wyróżniał się zwłaszcza Danijel Lončar, wielokrotnie wybijając piłkę czy powstrzymując rajdy zawodników Legii.

Przełomowy moment w meczu nadszedł w 13. minucie, gdy długie podanie Radovana Pankova znalazło Morishitę, który opanował piłkę, a następnie wpadł w pole karne, zostawiając za sobą Leonardo Koutrisa, i posłał płaskie podanie do Luquinhasa. Brazylijczyk, mając przed sobą pustą bramkę, nie zawiódł i wyprowadził stołeczną drużynę na prowadzenie. Zawiodła w tej sytuacji linia defensywy Pogoni - oprócz Koutrisa zwłaszcza Linus Wahlqvist, który nie upilnował Luquinhasa, i Léo Borges, którego wyciągnięta noga zadecydowała o braku spalonego.

Legii niemal udało się powiększyć prowadzenie już osiem minut później. Po dośrodkowaniu Juergena Elitima z rzutu wolnego Valentin Cojocaru próbował wybić piłkę, jednak na skutek kolizji z Pankovem zrobił to bardzo słabo. Piłka odbiła się od ręki Luquinhasa i w powstałym w polu karnym zamieszaniu Steve'owi Kapuadiemu udało się dostawić nogę i skierować piłkę do siatki. Po analizie VAR Szymon Marciniak anulował gola z uwagi na zagranie ręką Luquinhasa, przyznał jednak rzut karny dla "Wojskowych" za wcześniejszy faul Cojocaru na Pankovie. Do jedenastki podszedł Marc Gual, jednak oddał fatalny strzał, który nie sprawił większych problemów rumuńskiemu bramkarzowi. Komentujący ten mecz na antenie TVP Sport Mateusz Borek trafnie porównał sytuację Pogoni do "powrotu z zaświatów".

Jakby w odpowiedzi na te słowa, Pogoń zaczęła kreować coraz więcej szans. Groźne zagranie Wahlqvista w stronę Kamila Grosickiego zatrzymał Kacper Tobiasz, Rafał Kurzawa uderzał zza pola karnego, ale trafił jedynie w poprzeczkę, a uderzenie Koulourisa w środek bramki nie sprawiło problemu golkiperowi Legii.

W końcu jednak wysiłki "Granatowo-Bordowych" przyniosły efekt. W 41. minucie po znakomitej centrze Grosickiego z rzutu wolnego Lončar strzałem głową dał Pogoni wyrównanie. Do końca pierwszej połowy wynik już się nie zmienił i na przerwę obie drużyny schodziły przy stanie 1:1.

Po przerwie Legia błyskawicznie odzyskała prowadzenie. Już 13 sekund po rozpoczęciu drugiej połowy Paweł Wszołek dostał piłkę w polu karnym, ale jego strzał został zablokowany przez Borgesa. Jednak w tej sytuacji fatalnie zachował się Koutris - próbując wybić piłkę z pola karnego w niezrozumiały sposób... podał ją do Morishity, a Japończyk potężnym strzałem z ostrego kąta pozostawił Cojocaru bez szans.

Pogoń ponownie zaczęła aktywnie szukać wyrównującej bramki. Na bramkę "Wojskowych" groźnie uderzali João Gamboa i Grosicki, ale za każdym razem znakomicie interweniował Tobiasz, z kolei strzały Koutrisa i Adriana Przyborka przeleciały nad poprzeczką.

Legioniści jednak zaczęli stopniowo przejmować inicjatywę. W 63. minucie po długim podaniu Elitima i odegraniu Luquinhasa przed szansą na zdobycie gola stanął Ilja Szkurin, który wszedł na boisko trzy minuty wcześniej za Marca Guala. Uderzył jednak zdecydowanie zbyt słabo i Cojocaru pewnie obronił.

Białoruski napastnik błyskawicznie się jednak zrehabilitował. Zaledwie kilkadziesiąt sekund później znalazł się w sytuacji jeden na jeden z Cojocaru i znakomicie ominął bramkarza Pogoni, po czym pozostało mu już tylko skierować piłkę do pustej bramki, zdobywając bramkę na 3:1 dla Legii.

Na odpowiedź "Portowców" nie trzeba było długo czekać. W 67. minucie Koutris odnalazł się na lewej stronie i zagrał w pole karne. Do piłki rzucili się wślizgiem Koulouris oraz Rúben Vinagre i to Portugalczyk w nią trafił, jednak na tyle niefortunnie, że skierował ją do własnej bramki. Kacper Tobiasz nie miał szans na obronę.

Pogoń, wykazując się niesamowitą wolą walki, wciąż usiłowała zdobyć wyrównującego gola. W 79. minucie znakomitą okazję miał Przyborek, który po rzucie rożnym Grosickiego uderzył z powietrza, jednak Tobiasz ponownie popisał się wspaniałą paradą.

Wszelkie nadzieje szczecinian zostały jednak rozwiane w 85. minucie. Paweł Wszołek posłał długą piłkę wzdłuż pola karnego do Vinagre'a, który jeszcze ją poprawił i oddał strzał. Piłka odbiła się od nogi Przyborka i rykoszetem wpadła do siatki.

W samej końcówce meczu Pogoń stworzyła jeszcze jedną, ostatnią szansę. W 90+5. minucie po długim dośrodkowaniu Borgesa w pole karne Koulouris obrócił się z piłką i oddał strzał, który został wprawdzie zatrzymany przez Tobiasza, jednak Kacper Smoliński, który wszedł na boisko zaledwie dziewięć minut wcześniej, bez przyjęcia dobił piłkę do siatki, zdobywając gola na 3:4. Gol ten jednak nic nie zmienił i Szymon Marciniak minutę później zakończył mecz. Legia Warszawa wygrała Puchar Polski 2024/25.

Dla warszawskiego klubu to 21. Puchar Polski w historii. Oznacza on również grę w eliminacjach Ligi Europy i Superpucharze Polski w nadchodzącym sezonie.

Spodziewaliśmy się ekscytującego meczu, ale prawdopodobnie nikt nie był przygotowany na takie widowisko, jakie zaprezentowali nam zawodnicy. Siedem goli, niezwykle ciekawy futbol i sytuacje takie, jak anulowany gol Kapuadiego czy błyskawiczna bramka Morishity, bez wątpienia sprawiły, że to spotkanie na długo pozostanie w pamięci kibiców polskiego futbolu.



Zdjęcie: Leszek Szymański/PAP



Komentarze
* Ten email nie zostanie opublikowany na stronie.