Kibice polskiej reprezentacji w piłce nożnej czekają na wybór nowego selekcjonera. Jak to zwykle bywa dziennikarze rzucają wiele różnych nazwisk kandydatów, część potwierdził PZPN, a część jest wytworem rozważań mediów. Wśród potencjalnych selekcjonerów pojawili 2 byli selekcjonerze: Jerzy Brzęczek i Adam Nawałka. Sporo kibiców chciałoby Nawałkę, gdyż to był ostatni selekcjoner, za którego kadencji nasza kadra grała ładnie i skutecznie. Pytanie jednak brzmi, czy powrót do poprzedników jest dobrym pomysłem? Grecki filozof Heraklit mawiał, że "2 razy nie wchodzi się do tej samej rzeki". Jak to wygląda wśród trenerów? Podam kilka przykładów powrotów trenerów na stare stanowisko. Przynajmniej te co przychodzą mi do głowy. Zacznę od polskiego podwórka.
Antoni Piechniczek
Jeden z 2 selekcjonerów w historii reprezentacji, który odniósł z kadrą prawdziwy sukces jakim był medal wielkiej seniorskiej imprezy. Po raz pierwszy prowadził kadrę w latach 1981-1986. Lata te owocowały w 2 awanse na Mistrzostwa Świata, na których zajęliśmy 3. i 14. miejsce. Jest jak na razie jedynym selekcjonerem, który awansował z naszą kadrą 2 razy na Mistrzostwa Świata. Fakt po drodze były wyjątkowo nieudane eliminacje do Euro 1984. Jednak mimo to medal w trudnych warunkach zdobyty daje mu wyjątkowe miejsce (w sensie pozytywnym) w historii naszej reprezentacji. A też 2 awanse na Mundial w naszej rzeczywistości są również sporym osiągnięciem. Po 10 latach ponownie objął stery kadry. Jednak okres 1996-1997 był bardzo nieudany. Między pierwszym, a ostatnim meczem nawet rok nie minął (2 dni zabrakły). Tylko 3 wygrane: z Mołdawią, Cyprem i Łotwą. Bardzo słabe eliminacje do Mundialu 1998 i utrata szans na awans już na 3 kolejki przed końcem eliminacji. Ewidentnie na minus powrót.
Henryk Kasperczak
Chyba najlepsze u nas połączenie świetnego piłkarza i trenera. Gwiazda kadry Górskiego potrafił przełożyć umiejętności piłkarskie na ławkę trenerską. Bardzo szkoda, że nigdy nie dostał szansy jako selekcjoner. Tu chcę napisać jednak o jego przygodzie z Wisłą Kraków. Pierwsza przygoda trwała 1,5 roku. Najpierw obejmując stery drużyny po Franciszku Smudzie. Najpierw o mało nie dogonił w tabeli Legii Warszawa, bowiem stratę zmniejszył do 2 punktów, a była większa. Następnie zdobył 2 tytuły mistrza Polski. Najbardziej jednak zapamiętany został z doprowadzenia Wisły do 1/8 finału Pucharu UEFA. Po drodze Wiślacy wyeliminowali FC Parmę i Schalke 04 Gelsenkirchen. Ostatecznie po zaciętym dwumeczu odpadli z Lazio Rzym, a dużo nie brakło by awansowali dalej. Kolejne lata już nie były tak dobre. W 2003 roku rozsprzedana Wisła (sporo piłkarzy odeszło) nie poradziła sobie z Anderlechtem Bruksela i Valerengą Oslo. Na 2004 rok Wisła solidnie się wzmocniła, ale tym razem odpadła z Realem Madryt, a w Pucharze UEFA na własne życzenie z Dynamem Tibilisi. Druga przygoda z Wisłą Kraków była dużo krótsza: od marca do sierpnia 2010. Tym razem niewiele wychodziło. Na finiszu przegrane mistrzostwo Polski, a w europejskich pucharach porażka z Karabachem Agdam. Powrót na minus.
Radoslav Latal
Były trener Piasta Gliwice. Historia jego powrotu jest co najmniej dziwna. Objął sery Piasta wiosną 2015 roku po Hiszpanie Angelu Perezie Garcii. Piast grał słabo i z trudem utrzymał się w Ekstraklasie. Jednak Latal na nowy sezon zrobił czystki w Piaście wyrzucając sporo piłkarzy w tym kilku zasłużonych i sprowadził dużą ilość nowych. Efekt? V-ce mistrzostwo Polski. Liczono w sezonie 2016/2017 na kontynuację dobrej gry. Ale przed inauguracją sezonu w eliminacjach do Ligi Europy przegrał w Gliwicach 0:3 z IFK Goeteborgiem i... odszedł. Ponoć jeszcze przed meczem podał się do dymisji. Był wściekły na zarząd Piasta za brak wzmocnień, o czym mówił odchodząc. W jego miejsce wzięto jego byłego asystenta Jiri Necka. On zaś niewiele zdziałał z Piastem i z końcem sierpnia 2016 roku odszedł również nieprzychylnie mówiąc o transferach, a dokładniej braku odpowiedniego napastnika. No i zarząd Piasta musiał wybrać nowego trenera. 1 września 2016 roku nowym szkoleniowcem gliwickiej drużyny ogłoszono... Radoslava Latala. Zaczęło się obiecująco, bowiem w powtórnym debiucie Piast prowadził z Górnikiem Łęczną 3:0. Jednak skończyło się 3:3. Potem było słabo. Na 16 meczów Piast wygrał tylko... 4 spotkania i po porażce w Łęcznej Latalowi podziękowano. Powrót na minus.
Marcello Lippi
Bardzo ciekawy przypadek. Lippi objął kadrę po nieudanym Euro 2004 (odpadli w fazie grupowej). Na Mundial 2006 Włosi awansowali (dzisiaj to już nie jest takie oczywiste), tam pokonali w fazie grupowej Ghanę i Czechy, a zremisowali z USA. W fazie pucharowej pokonali Australię, Ukrainę i Niemcy po dogrywce, natomiast w finale pokonali po karnych Francję i zdobyli czwarty tytuł Mistrza Świata. Po tym Lippi podał się do dymisji. Jednak po kolejnym nieudanym Euro w 2008 roku (odpadli w karnych w ćwierćfinale z Hiszpanią) wrócił na stanowisko selekcjonera. Jednak tym razem to nie zadziałało. Na Mundialu w RPA w 2010 roku 2 remisy po 1:1 z Paragwajem i Nową Zelandią, ale w trzecim meczu przegrali 2:3 ze Słowacją (wystarczył remis) i odpadli zajmując 4. ostatnie miejsce w grupie/ {pwrpt ma zdecydowany minus.
Luiz Felipe Scolari
Brazylijczyk 2 razy prowadził drużynę narodową Brazylii. W 2002 roku wygrał wszystkie 7 meczów na Mundialu i zdobył złoty medal. Po tym przejął reprezentację Portugalii. W 2012 roku powrócił do prowadzenia kadry Brazylii, celem było wygranie domowego Mundialu. Brazylia w turnieju od początku grała niemrawo. W grupie pokonali 3:1 Chorwację i 4:1 Kamerun oraz zremisowali 0:0 z Meksykiem. W fazie pucharowej zdołali pokonać w karnych Chile, a w ćwierćfinale chyba w najlepszym meczu Brazylii na tym turnieju pokonali Kolumbię 2:1. To co się potem wydarzyło było trudne do uwierzenia. 2 klęski: 1:7 z Niemcami i 0:3 z Holandią, to było coś więcej niż dramat. Na domowym turnieju w decydującej 2 takie klęski nie bronią się i powrót na zdecydowany minus.
Carlos Alberto Parreira
Trochę podobnie do Scolariego. W 1994 roku zdobył złoto, po drodze wygrał 5 meczów, 2 zremisował, ale ten z Włochami Brazylijczycy wygrali w karnych. W 2003 roku powrócił. Rok później wygrał Copa America, ale Mundial już nie wyszedł. W 2006 roku w fazie grupowej wygrali Brazylijczycy wszystkie 3 mecze, w 1/8 finału ograli Ghanę. Jednak w ćwierćfinale byli tylko tłem dla Francuzów, którzy wygrali 1:0. Powrót na minus.
Mario Zagallo
No i Zagallo. Ciekawe, że był wmieszany w 4 z 5 wygranych Mundialach przez Brazylię. W dwóch pierwszych przypadkach jako piłkarz. W 1970 roku objął stery reprezentacji Brazylii. W 1970 roku Brazylia wygrała wszystkie mecze i pewnie zdobyła tytuł Mistrza Świata. Jednak 4 lata później po porażkach z Holandią i Polską Brazylia zajęła dopiero 4. miejsce. Na Mundialu 1994 był asystentem Parreiry. Po tym turnieju ponownie był samodzielnym selekcjonerem. Na dwóch turniejach Copa America zajął 2. i 1. miejsce. Na Mundialu 1998 dotarł do finału, gdzie poniósł klęskę w finale 0:3 z Francją. Być może byłoby inaczej gdyby nie tajemnicza choroba Ronaldo w nocy poprzedzającej finał. Po turnieju odszedł. W 2006 roku ponownie był asystentem Parreiry. Jego powrót oceniłbym jednak na plus.
To jest 7 przykładów. Mam świadomość, że jest ich więcej, podałem tylko te co mi przychodzą do głowy. Mam wrażenie, że szkoleniowcy nie potrafią wrócić do drużyny i prowadzić ją z podobnym skutkiem co za pierwszym razem. Fakt, to są głównie ludzie, którzy za pierwszym razem wysoko sobie zawiesili poprzeczkę. Zarówno Brzęczek jak i Nawałka wyrazili zainteresowanie ponownym prowadzeniem kadry. Trochę się dziwię Nawałce, który ma więcej do stracenia niż do zyskania, ciężko mu będzie osiągnąć takie wyniki jak poprzednim razem. Nieprzekonanych i tak nie przekona do siebie. Brzęczkowi natomiast przeszedł koło nosa turniej, na który sam awansował, więc jego jestem w stanie zrozumieć. Jako piłkarz nigdy nie grał na seniorskiej imprezie (IO w Barcelonie to trochę inny turniej). Brzęczek został zwolniony po LN 2020 za kiepski styl kadry. Gdyby wrócił, to należałoby poddać pod dużą wątpliwość teorie mediów, że Boniek go zwolnił, bo Lewandowski 2 miesiące wcześniej przez chwilę zastanawiał się nad odpowiedzią na pytanie dziennikarza. Jest taka teoria, z którą jest ten problem, że nigdy nie miała żadnego potwierdzenia w faktach i jest bagatelizowana przez samych zainteresowanych: Bońka, Brzęczka i Lewandowskiego. Boniek wręcz wówczas skrytykował dość mocno Lewandowskiego za te milczenie. No, ale to już temat na inny artykuł, ale nie mogłem się powstrzymać przed skrytykowaniem tej tezy.
Ktokolwiek nie zostałby selekcjonerem oczywiście należy mu życzyć powodzenia. Obyśmy w końcu wyszli z pewnego marazmu.