Na boisku dają z siebie wszystko. Strzelają bramki, wygrywają mecze, reprezentują Polskę z dumą i zaangażowaniem. A co dostają w zamian? Niedofinansowanie, brak profesjonalizmu i ignorowanie ze strony PZPN. Mimo że kobieca piłka w Polsce rozwija się w tempie błyskawicznym, wciąż musi się przebijać przez mur obojętności i stereotypów, które w środowisku piłkarskim panują od lat.
Na Zachodzie kobieca piłka to już biznes i show na najwyższym poziomie. Finał Euro 2022 na Wembley przyciągnął ponad 87 tysięcy widzów, a miliony śledziły transmisje w telewizji. U nas? Mecze reprezentacji kobiet to wciąż wydarzenia niemal z gatunku „sport niszowy”, a transmisje ligowe to rzadkość. Liga kobiet jest traktowana jak ciekawostka, podczas gdy mężczyźni grają o miliony i wielkie kontrakty.– Jesteśmy profesjonalistkami, ale nie mamy profesjonalnych warunków – mówi anonimowo jedna z zawodniczek Ekstraligi. – Trenujemy wieczorami po pracy albo uczelni, a wiele z nas nawet nie ma ubezpieczenia zdrowotnego od klubu. To jest dramat.
Przyczyny są jasne. PZPN nadal nie traktuje kobiecej piłki jak pełnoprawnego sportu. Brakuje systemowego wsparcia, odpowiednich inwestycji i wizji rozwoju. Do tego dochodzą społeczne stereotypy: „piłka to sport dla chłopaków”, „dziewczyny nie mają w tym szans”. Media? Rzadko poświęcają czas i przestrzeń, by promować kobiecą piłkę. Sponsoring? Minimalny, bo biznes boi się zainwestować w coś, co PZPN traktuje po macoszemu. Efekt? Zawodniczki ledwo wiążą koniec z końcem, zarabiając po 800–1500 zł miesięcznie.
Ale tu właśnie pojawia się największa siła – same piłkarki. Coraz więcej z nich walczy o swoje miejsce, zarówno w Polsce, jak i za granicą. Mamy Ewę Pajor, jedną z najlepszych napastniczek Europy, która podbija Hiszpanię w FC Barcelonie. Mamy Natalie Padilla-Bidas, zawodniczkę Bayernu Monachium wypożyczoną do Sevilli. Jest też Weronika Zawistowska, która niedawno dołączyła do Bayernu, oraz Paulina Dudek, kapitan reprezentacji Polski, która od 2018 roku gra na pozycji obrończyni w prestiżowym francuskim klubie Paris Saint-Germain Féminine. Wcześniej zdobywała trzy mistrzostwa Polski z Medykiem Konin. To nie przypadek, że polskie talenty muszą wyjeżdżać z kraju, bo polska liga i PZPN nie potrafią im zapewnić warunków do rozwoju. To one, nie system, ciągną ten sport do przodu.
Trenerka reprezentacji, Nina Patalon, mówi wprost:
„Kobiety w polskiej piłce dają z siebie wszystko, ale brakuje im infrastruktury i wsparcia, które są standardem na Zachodzie. To nie kwestia braku talentu, tylko zaniedbania systemu. Awans na EURO to nie tylko sukces, to obowiązek, by w końcu dostać to, na co zasługujemy.” Ewa Pajor dodaje:
„Cieszę się, że coraz więcej Polek gra za granicą, ale marzę, by polska liga była równie silna i profesjonalna. Młodsze dziewczyny nie powinny musieć uciekać za granicę, by rozwijać karierę. To PZPN powinien tworzyć warunki, a nie je blokować.” Ekspert piłki kobiecej Jan Kowalski podsumowuje: „Polska stoi na rozdrożu. Mamy potencjał, mamy piłkarki, które nie boją się walki. Ale bez zmian systemowych, bez pieniędzy i mediów, nie wyjdziemy z marazmu. EURO to okazja, której nie wolno zmarnować.”
Awans polskiej reprezentacji kobiet na mistrzostwa Europy to przełomowy moment w historii naszego futbolu. To efekt lat ciężkiej pracy i determinacji zawodniczek, które mimo braku systemowego wsparcia potrafiły przebić się przez europejską konkurencję.Na EURO 2025 Polki zmierzą się z potęgami futbolu, takimi jak Niemcy, Szwecja i Dania. To szansa, by pokazać, że polska piłka kobieca może rywalizować z najlepszymi. Ten sukces jest też inspiracją dla młodych piłkarek w całym kraju.Jednak awans to dopiero początek. Polska kobieca piłka potrzebuje teraz realnego wsparcia finansowego, infrastrukturalnego i medialnego, by utrzymać poziom i dalej się rozwijać. UEFA Women's EURO 2025 to ogromna szansa, którą trzeba wykorzystać, by wreszcie docenić i promować kobiecy futbol w Polsce.
Czas przestać udawać, że problem nie istnieje. PZPN musi przestać marginalizować kobiecy futbol i zacząć go traktować jak równorzędną część polskiego sportu. Potrzebna jest profesjonalizacja ligi, większe finansowanie i media, które zaczną pokazywać kobiece mecze na równi z męskimi.Kluby Ekstraklasy powinny mieć obowiązek prowadzenia sekcji kobiecej – tak jak jest to na Zachodzie. Bez tego nawet najlepsze piłkarki będą zmuszone szukać szczęścia za granicą.
Kobiece reprezentantki Polski stoją u progu historycznego momentu. Ale jeśli PZPN i polski futbol nie zmienią swojego podejścia, to wszystko może skończyć się kolejnym zmarnowanym pokoleniem. Pytanie brzmi: czy chcemy, by za kilka lat mecz kobiecej reprezentacji Polski wypełnił Stadion Narodowy i był wydarzeniem o randze co najmniej męskiego meczu, czy wolimy, żeby był kolejną ciekawostką sportową, która nikogo nie obchodzi?Jeśli naprawdę zależy nam na rozwoju – czas działać, a nie udawać, że wszystko jest w porządku.
Foto: Marek Sadowski/ Polskie Zwierciadło Futbolu