Filip Banaszkiewicz
1 minut czytania
04 May
04May

Lechia Gdańsk wygrała na wyjeździe 2:0 z Cracovią, wykorzystując błędy gospodarzy i skutecznie zarządzając przewagą. Spotkanie nie zachwyciło poziomem, a wynik bardziej mówi o problemach całej ligi niż o różnicach między zespołami. Dzięki zwycięstwu Lechiści są coraz bliżej utrzymania w Ekstraklasie, o ile otrzymają licencję na kolejny sezon.


Sędzia zagwizdał, ale trudno powiedzieć, żeby mecz się rozpoczął. Początek był drętwy, a obie drużyny głównie ograniczały się do podań w środku pola. Pojawiło się wiele błędów indywidualnych, lecz mimo tego nic z nich nie wynikało. Pierwszy celny strzał w tym meczu miał miejsce dopiero w 20. minucie i był wymierzony w środek bramki Weirucha. Piłkę częściej przy nodze mieli gospodarze, ale to Lechia podchodziła wyżej. Gdy pomyślimy, że Pasy jeszcze niedawno walczyły o europejskie puchary, a Lechia wciąż liczy się w walce o utrzymanie, dochodzimy do wniosku – eufemistycznie rzecz ujmując – że Ekstraklasa to liga 18 zespołów na bardzo podobnym poziomie.

Po 30 minutach gry przyszło pierwsze realne zagrożenie bramkowe. Zawodnik Cracovii, Szymon Maigard, uderzał z 20 metrów w prawy dolny róg bramki. Mimo dużej siły tego strzału, bramkarz Lechii bez większych problemów złapał piłkę.

W taki sposób minęła pierwsza połowa. Nie obfitowała ona ani w emocje, ani w piękną piłkę. Jedyne, co można powiedzieć na jej podsumowanie, to to, że się po prostu odbyła.

Na drugą odsłonę spotkania piłkarze wyszli, nie zmieniając swojej filozofii gry. Mimo to, w 49. minucie, po dośrodkowaniu Omeny, pechowo interweniował Perković, a piłka znalazła się pod nogami Khlana, który z kilku metrów wbił ją do praktycznie pustej bramki. Lechia objęła prowadzenie.

Ta bramka odmieniła mecz, ponieważ od razu po niej Pasy próbowały się zrewanżować – jednak bezskutecznie. Po raz kolejny w tym sezonie gra Cracovii wygląda lepiej, gdy przegrywają.

Piłkarze z Gdańska, gdy przejmowali piłkę, ewidentnie wychodzili z założenia, że cel, jakim jest utrzymanie, uświęca środki. Przedłużali każdy moment przerwy w grze, a gdy tylko mogli, utrzymywali się przy piłce w pobliżu pola karnego gospodarzy, bardzo rozważnie szukając szansy na podwyższenie prowadzenia. Do 80. minuty ten stan rzeczy się nie zmieniał. Gospodarze próbowali, lecz bezskutecznie, a Lechici szukali okazji z kontrataków. Najbliżej remisu Cracovia była w 83. minucie, gdy Källman po obrocie uderzał z 10 metrów, jednak piłka minęła słupek.

W 85. minucie, po jednym z rajdów lewym skrzydłem, w polu karnym Ravasa sfaulowanym przez Bzdyla został Sezonienko, a sędzia Lasyk wskazał wapno. Do piłki podszedł Zhelisko i pewnym strzałem w lewy dolny róg bramki podwyższył wynik. Mimo że słowacki bramkarz wyczuł intencje strzelca, nie zdołał zatrzymać tego uderzenia.

Mecz zakończył się wynikiem 2:0 dla drużyny gości, czym prawdopodobnie zagwarantowali sobie oni utrzymanie w Ekstraklasie – pomijając kwestie licencyjne. Mają bowiem 5 punktów przewagi nad strefą spadkową, a do zdobycia pozostało jedynie 9. Jeśli więc Komisja Ligi przyzna zespołowi z Trójmiasta licencję, zobaczymy ich w przyszłym sezonie.

Filip Banaszkiewicz 
Fot: Anna Kaczmarz

Komentarze
* Ten email nie zostanie opublikowany na stronie.