W środowy wieczór mieliśmy okazję obejrzeć mecz pierwej rundy Pucharu Polski pomiędzy Widzewem Łódź, a Bruk-Betem.
Od początku spotkania przejęli inicjatywę gospodarze, lecz to goście w 19 minucie strzelili bramkę, a konkretnie Fran Álvarez, który w tym sezonie jak i poprzednim doskonale sobie radzi w drużynie Łodzian.
Po tym trafieniu mecz stał się bardziej wyrównany. Czasem przetwarzał Widzew, czasem Termalica, lecz to nie był koniec emocji w tym spotkaniu, był to dopiero początek.
W końcówce doliczonego czasu pierwszej połowy poprzeczne obił Sergio Guerrero. Hiszpan oddał bardzo dobry strzał z dystansu i to było kolejne ostrzeżenie dla zawodników RTS-u
Kilka minut po przerwie piłkarze prowadzeni przez Trenera Patryka Czubaka nie mieli tyle szczęścia co wcześniej i tym razem Veljko Ilić nie poradził sobie ze strzałem Andrzeja Trubehy.
Po 25 minutach niecelnie głową dograł Sebastian Bergier, co wykorzystały Słoniki, a konkretnie Kamil Zapolnik, który trafił do siatki na 2:1
W doliczonym czasie gry, kiedy każdemu wydawało się, że mecz dobiega końca i goście będą wracać do Łodzi w złym humorze bramkę strzelił niezawodny w tym sezonie Juljan Shehu. Reprezentant Albanii po dobrym zagraniu Samuela Akere wykorzystał swoją okazję i wyrównał wynik, co później doprowadziło do dogrywki.
W trakcie pierwszej połowy dogrywki, Łodzianie byli naprawdę blisko trafienia na 3:2, lecz tak się nie stało. W końcówce drugiej połowie dogrywki Słoniki były jeszcze bliżej, ponieważ kilkukrotnie piłkarze Widzewa wybijali piłkę z własnej linii bramkowej.
W trakcie dodatkowych trzydziestu minut nikt się nie przełamał i nie trafił do siatki rywali, a więc musiała to rozstrzygnąć seria rzutów karny.
W trakcie serii jedenastek, tylko jeden piłkarz się pomylił Krzysztof Kubica. Jego strzał dobrze obronił Veljko Ilić i to Widzew mógł się cieszyć z awansu.
Mecz był naprawdę emocjonujący i sądzę, że wielu kibiców nie żałuje, że byli świadkami tych wydarzeń.