2 minut czytania
Podsumowanie 2 kolejki Premier League

Druga kolejka angielskiej ekstraklasy obfitowała w wiele bramek, zaskakujące rezultaty oraz niekiedy kompromitujące występy faworytów, co zapewniło kibicom emocjonujące widowisko w niemal każdym meczu.W pierwszym spotkaniu kolejki zmierzyły się dwie londyńskie drużyny.


 Na London Stadium West Ham podejmował Chelsea. Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem, podczas rozgrzewki, Cole Palmer doznał urazu, który wykluczył go z gry. Drużyna Młotów, wykorzystując zamieszanie w zespole The Blues, objęła prowadzenie już w 6. minucie za sprawą fenomenalnego uderzenia Lucasa Paquety. Szybko jednak uwidoczniły się braki w linii defensywnej gospodarzy, które wykorzystali rywale, wyrównując w 15. minucie po golu Joao Pedro. Dwie minuty później West Ham był bliski ponownego objęcia prowadzenia, jednak gol Niclasa Füllkruga został anulowany z powodu spalonego. Wraz z nieuznaną bramką rozpoczął się koncert strzelecki Chelsea, ponieważ do przerwy na tablicy widniał wynik 1:3 dla podopiecznych Enzo Maresci. W drugiej połowie napędzeni goście już w 54. minucie podwyższyli prowadzenie po golu Caicedo, a cztery minuty później Trevor Chalobah przypieczętował zwycięstwo swojej drużyny. Mecz zakończył się wynikiem 1:5 dla Chelsea, co potwierdziło powrót The Blues na dobre tory po wcześniejszym remisie z Crystal Palace.


Drugi dzień ligowych zmagań rozpoczął się od hitu kolejki. Manchester City podejmował przed własną publicznością Tottenham. Murowanym faworytem byli gospodarze, jednak Koguty, napędzone ostatnimi sukcesami, były spragnione zwycięstwa. Mimo dość wyrównanego przebiegu meczu to Brennan Johnson w 35. minucie dał prowadzenie gościom, a w drugiej minucie doliczonego czasu pierwszej połowy Palhinha podwyższył wynik po amatorskim błędzie obrony City. W drugiej połowie nie zobaczyliśmy już ani jednego trafienia, a mecz zakończył się zwycięstwem Tottenhamu. Po dwóch kolejkach drużyna z Londynu zajmuje miejsce wicelidera z kompletem punktów, a na szczególną pochwałę zasługuje linia defensywna Kogutów, która w tym sezonie nie straciła jeszcze bramki.Ciekawie zapowiadało się spotkanie rozgrywane w samo południe między Brentfordem a Aston Villą. Gospodarze w letnim okienku transferowym pożegnali się ze swoją największą gwiazdą, Bryanem Mbeumo, który za 76 milionów przeszedł do Manchesteru United. Jego następcą miał być Dango Ouattara, wykupiony z Bournemouth. Faworytem meczu była Aston Villa. Spotkanie rozpoczęło się dość spokojnie, ale w 12. minucie, po wybiciu byłego bramkarza Liverpoolu, Caoimhina Kellehera, i przedłużeniu podania przez Igora Thiago, wspomniany wcześniej Ouattara, dla którego był to debiut w barwach Brentford, zdobył gola na 1:0. W 43. minucie szansę na podwyższenie wyniku miał Mikkel Damsgaard, ale jego bramka nie została uznana po weryfikacji VAR. Mecz zakończył się jednobramkowym zwycięstwem gospodarzy.


Drugi dzień zmagań zakończył się meczem Arsenalu z Leeds. Kanonierzy byli zdecydowanymi faworytami, choć Leeds miało predyspozycje, by zaskoczyć. Od początku spotkanie toczyło się pod dyktando gospodarzy, jednak brakowało im skuteczności. Worek z bramkami otworzył w 34. minucie obrońca Arsenalu, Jurrien Timber, a w doliczonym czasie pierwszej połowy wynik podwyższył Bukayo Saka. Obie drużyny schodziły do szatni przy wyniku 2:0 dla gospodarzy. Napędzony zespół Mikela Artety nie zwolnił tempa po przerwie i już w 48. minucie swoją pierwszą bramkę w barwach Kanonierów zdobył Victor Gyökeres. Radość nie trwała długo, ponieważ chwilę później Bukayo Saka doznał kontuzji mięśnia. Anglik będzie pauzował przez około 3-4 tygodnie i zabraknie go w najbliższym meczu ligowym z Liverpoolem. W 56. minucie Jurrien Timber po raz drugi pokonał Lucasa Perriego strzałem głową, dając swojej drużynie prowadzenie 4:0. Przy takim wyniku Arteta mógł pozwolić sobie na wprowadzenie debiutującego Maxa Dowmana, który stał się najmłodszym debiutantem w najwyższej klasie rozgrywkowej w historii Arsenalu. W końcówce spotkania rzut karny wykorzystał Victor Gyökeres, przypieczętowując zwycięstwo 5:0. Ta wygrana z pewnością poprawi morale zespołu przed najbliższymi meczami.


W poniedziałkowym, ostatnim meczu zmierzyły się Newcastle i Liverpool. Spotkanie było interesujące nie tylko z punktu widzenia sportowego, ale także ze względu na spięcia między klubami wywołane sytuacją z Mikaelem Isakiem. Początek meczu należał do Newcastle, które skutecznie neutralizowało ataki Liverpoolu, tworząc jednocześnie wiele akcji, choć niezbyt groźnych. Z biegiem czasu The Reds łapali wiatr w żagle, co zaowocowało przepięknym uderzeniem Ryana Gravenbercha, zakończonym efektownym golem. W doliczonym czasie pierwszej połowy zaiskrzyło na boisku po bezmyślnym faulu Anthony’ego Gordona na Van Dijku. Anglik otrzymał za to przewinienie czerwoną kartkę. Po przerwie Newcastle było skazane na porażkę. Napędzony Liverpool i osłabienie rywali skutkowały szybką stratą bramki. W 46. minucie prowadzenie podwyższył Hugo Ekitike, jednak ta bramka, zamiast podnieść morale w zespole The Reds, bardziej zmotywowała gospodarzy. W 57. minucie gola kontaktowego zdobył Bruno Guimarães, co całkowicie zdekoncentrowało Liverpool. Druga połowa została zdominowana przez Newcastle. Gdy wydawało się, że wynik nie ulegnie zmianie, w 88. minucie Osula zapewnił Srokom wyrównanie. Na St. James’ Park wybuchła euforia. Zespół Eddiego Howe’a zaczął przedwcześnie świętować zwycięstwo. Arbiter spotkania doliczył aż 10 minut do podstawowego czasu gry, i to właśnie w 90+10. minucie młody talent, debiutujący w dorosłej drużynie Liverpoolu w Premier League, dał upragnione zwycięstwo ekipie Arne Slota.

Druga kolejka Premier League dostarczyła nam mnóstwo emocji i gradu bramek. Byliśmy świadkami wielu sensacji oraz wysokich wyników. Co czeka nas w najbliższy weekend?

W sobotę o 13:30 obejrzymy kolejne derby Londynu, tym razem z udziałem Chelsea i Fulham. Gospodarze są faworytami tego spotkania, jednak Fulham, jak dobrze wiemy, potrafi zaskoczyć nawet silniejsze zespoły. Na hit kolejki musimy poczekać do niedzieli, kiedy to na Anfield Liverpool podejmie rozpędzony Arsenal. Ten mecz, mimo że rozgrywany na początku sezonu, może być kluczowy w kontekście walki o mistrzostwo. Zmierzą się w nim obecnie dwie najlepsze drużyny w kraju, więc widowisko zapowiada się znakomicie.


Komentarze
* Ten email nie zostanie opublikowany na stronie.