W sobotni wieczór, o godzinie 20:15, na ulicy Ściegiennego w Kielcach rozpocznie się pojedynek, który może zadecydować o losach fotelu lidera. Raków Częstochowa powalczy o odzyskanie pierwszego miejsca w tabeli, a wszystko zapowiada emocje rodem z filmowego thrillera.
Dodatkowego wymiaru temu spotkaniu nadaje fakt, że jest ono ostatnim w karierze Piotra Malarczyka. W dalszej części artykułu przybliżę jego historię i znaczenie dla Korony.
Kielecki zespół nie ma łatwego zadania — drużyna zmaga się z licznymi kontuzjami, co zmusi trenera do wielu zmian względem ostatniego, domowego meczu z GKS-em Katowice
Mecz w Kielcach to historia, która już w sobotę będzie toczyć się na naszych oczach. Raków Częstochowa, chcący dogonić ligowego rywala — Lecha Poznań — będzie musiał wygrać z drużyną Jacka Zielińskiego, a jest to jedno z trudniejszych zadań. Korona Kielce, w siedmiu meczach u siebie, przegrała tylko jedno spotkanie.
Kibice Lecha Poznań liczą, że Korona Kielce odwdzięczy się po tym, jak w Poznaniu wygrała 2:1, zrzucając Wartę Poznań z Ekstraklasy. Aczkolwiek porównywalną sytuację mieliśmy dwa lata temu — do Kielc przyjeżdżał Raków Częstochowa, który wracał do domu jako mistrz Polski. Jednak w tamtym spotkaniu górą byli gospodarze, którzy zrobili ogromny krok w kierunku utrzymania.
Czy zatem historia się powtórzy?
Tego dowiemy się już niedługo. Na ten moment cała presja spoczywa na barkach "Medalików".
Swoją przygodę z piłkarską karierą zakończy wychowanek i legenda Korony Kielce, Piotr Malarczyk — piłkarz, który od dzieciaka marzył, aby wygrywać mecze w kieleckim zespole. Podjął decyzję, że jego mecz z Rakowem będzie tym ostatnim. Na czwartkowej konferencji prasowej oglądaliśmy smutek piłkarza — zdołał powiedzieć tylko jedno zdanie i nie mógł kontynuować konferencji.
Słowa Piotra Malarczyka wywołały ogromną rozpacz:
„Nie jestem tutaj przez przypadek. Jestem tutaj dlatego…”
Na koniec dodał:
„Przepraszam, już chyba wiecie, dlaczego tutaj jestem. Mecz z Rakowem będzie moim ostatnim jako zawodnik.”
Malarczyk miał krótką, niestety nieudaną podróż po angielskich boiskach — najpierw Ipswich Town, potem Southend United. Po powrocie do Polski występował dla drużyn „Pasów”. Dziś kończy karierę z powrotem tam, gdzie jego ukochany klub, czyli w Kielcach.
W sobotę wyjdzie i wyprowadzi zespół już ostatni raz jako kapitan i piłkarz.
Trener Jacek Zieliński nie jest zadowolony — z powodu narastających kontuzji nie może wystawiać składu, który będzie wygrywał mecze, skoro cały czas musi zmieniać piłkarzy. Potwierdzają to słowa z konferencji prasowej:
– Kontuzje są szansą dla grupy, która czeka na swoje szanse. Tak do tego podchodzimy i nie szukamy alibi. Będzie sporo zmian w składzie, lecz nie narzekam. Zrobimy w sobotę wszystko, by postawić się Rakowowi, nie być łatwym rywalem. Niedawno ograliśmy u siebie Mistrza Polski, więc i kandydatowi na tego mistrza chcemy się postawić.
Jacek Zieliński odniósł się również do krytyki na temat Daniela Bąka:
– Myślę, że została dorobiona tutaj jakaś niezdrowa, chora ideologia. Mówiłem to już po meczu w Gdańsku, że Daniel mógł się zachować lepiej, ale później tę akcję można było cztery razy przeciąć i bramki dla rywala by nie było. Oczywiście, że ludzie zawsze szukają najprostszego alibi, że to młody chłopak, któremu można dowalić. Z naszej strony tego nie ma, mieliśmy duże słowa wsparcia. W tygodniu normalnie pracował i jest przygotowywany na mecz z Rakowem. Z mojej strony nie ma żadnych problemów, nadal w niego wierzę, cenię i będę na niego stawiał.
Odpowiedział także na nominację do Trenera Sezonu Ekstraklasy:
– Myślę, że to fajne podsumowanie tego, co zrobiliśmy w Koronie. Tej nagrody nie interpretuję jako indywidualnej. To jest forma docenienia pracy, którą wykonaliśmy wspólnie — sztab i zawodnicy. Nie traktuję tego jako nagrody dla Jacka Zielińskiego, a dla sztabu i zawodników, którzy dźwignęli Koronę z trudnej sytuacji. Wyłącznie tak do tego podchodzę.
Marek Papszun mówił, że jego zespół jest pełen wiary, a to będzie widoczne w meczu:
– Na Koronie to jest trudny teren, Korona ma tylko jedną porażkę na swoim terenie w tej rundzie, poza tym same zwycięstwa, więc to będzie dla nas na pewno sprawdzian. My byliśmy rozczarowani wynikiem meczu, a nie tym, że Lech spotkanie wygrał, bo mówiąc szczerze, patrząc na spotkanie, wyników Legii z czołówką dlaczego miał by Lech przegrać. Legia nie wygrała żadnego spotkania z pierwszą trójką, chyba jeden remis, więc patrząc czysto statystycznie, to był mecz jak mecz. Patrzy się przez pryzmat marki i historii, a nie tego, co w tym sezonie, bo fakty są takie, jakich powiedziałem. Trzeba liczyć na siebie, a nie na to, że ktoś komuś zabierze punkty.
Sędzią głównym tego spotkania będzie Wojciech Myć z Lublina,
na liniach pomagać mu będą Sebastian Mucha i Tomasz Niemirowski,
sędzią technicznym będzie Aleksander Kozieł,
a za VAR odpowiadać będą Łukasz Szczech oraz Paweł Skolnicki
Zdj/Piotr_Pośpiech/PolskieZwierciadłoFutbolu