Sezon 2024/25 w wykonaniu Rakowa Częstochowa to historia wielkiego powrotu, ambitnej walki o mistrzostwo i gorzkiego smaku porażki w ostatniej chwili. Pod wodzą powracającego po rocznej przerwie trenera Marka Papszuna, zespół z Częstochowy zakończył rozgrywki PKO BP Ekstraklasy na drugim miejscu, zdobywając 69 punktów – zaledwie jeden mniej od mistrza Polski, Lecha Poznań. Raków potwierdził swoją siłę, szczególnie w defensywie, tracąc tylko 23 bramki, co czyniło go najsolidniejszą linią obrony w lidze.
Raków wszedł w sezon z dużymi oczekiwaniami, ale początek rozgrywek nie zapowiadał walki o tytuł. Po pierwszych siedmiu kolejkach drużyna zgromadziła zaledwie 11 z 21 możliwych punktów, plasując się na siódmym miejscu. Brak stabilności i skuteczności w ataku sprawiał, że kibice zaczynali wątpić w powrót do mistrzowskiej formy z sezonu 2022/23.
W Pucharze Polski Raków doznał zaskakującej porażki już w pierwszej rundzie, przegrywając w rzutach karnych z pierwszoligową Miedzią Legnica. Ta wpadka była jednym z największych rozczarowań sezonu, zwłaszcza w kontekście wcześniejszych sukcesów klubu w tych rozgrywkach (zwycięstwa w 2021 i 2022 roku).
Przełomowy moment nadszedł w połowie września, gdy Raków pokonał Legię Warszawa na wyjeździe 1:0. To zwycięstwo zapoczątkowało imponującą serię 12 meczów bez porażki, w tym efektowne 5:1 z Zagłębiem Lubin. Do końca roku kalendarzowego częstochowianie wdrapali się na drugie miejsce w tabeli, remisując w ostatnim meczu z Motorem Lublin 2:2.
Wiosna rozpoczęła się od zadyszki. Remis 0:0 z Cracovią i sensacyjna porażka 1:2 z beniaminkiem GKS-em Katowice sprawiły, że strata do liderującego Lea Poznań niebezpiecznie wzrosła. Jednak Raków szybko się otrząsnął, notując serię sześciu kolejnych zwycięstw, w tym kluczowe wygrane z Lechem (1:0), Piastem Gliwice (3:0) i Legią Warszawa (3:2). Te wyniki pozwoliły drużynie Papszuna wskoczyć na fotel lidera w marcu, dając realne nadzieje na drugi w historii klubu tytuł mistrza Polski. Niestety, kluczowe potknięcia w końcówce sezonu – przegrana z Jagiellonią Białystok i remis z Koroną Kielce – umożliwiły Lechowi wyprzedzenie Rakowa na finiszu. Ostatecznie częstochowianie zakończyli sezon jako wicemistrzowie, z minimalną stratą punktową do lidera.
W sezonie 2024/25 Raków opierał się na znakomitej defensywie i kilku indywidualnościach, które błyszczały na boiskach Ekstraklasy. Młody bramkarz Kacper Trelowski stał się filarem drużyny, notując 17 czystych kont i zdobywając tytuł młodzieżowca sezonu na Gali Ekstraklasy 2025, choć w walce o nagrodę dla najlepszego bramkarza musiał uznać wyższość Bartosza Mrozka z Lecha Poznań. Obrońcy Milan Arsenić i Stratos Svarnas tworzyli fundament najszczelniejszej defensywy ligi, tracącej zaledwie 23 gole, a ich stabilność i skuteczność w grze defensywnej pozwoliły Rakowowi utrzymywać się w czołówce przez większość sezonu. W środku pola liderem był Ivi López, którego kreatywność i wizja gry, mimo mniejszej liczby goli niż w sezonie 2021/22, pozostawały kluczowe dla ofensywnych poczynań drużyny.
Powrót Marka Papszuna na ławkę trenerską okazał się strzałem w dziesiątkę. Jego charyzma i taktyczna dyscyplina pozwoliły Rakowowi wrócić do walki o najwyższe cele po rozczarowującym siódmym miejscu w sezonie 2023/24. Imponująca seria meczów bez porażki pokazała, że drużyna ma ogromny potencjał, ale brak stabilności w kluczowych momentach – szczególnie wiosną – zadecydował o utracie mistrzostwa.
W kontekście przyszłości Raków stoi przed wyzwaniem utrzymania kluczowych graczy i wzmocnienia składu, zwłaszcza w ataku. Brak awansu do europejskich pucharów może wpłynąć na finanse klubu, ale rekordowy transfer Crnaca daje nadzieję na kolejne inwestycje. Budowa nowego stadionu, choć wciąż odległa, pozostaje w planach, co może dodatkowo zmotywować klub do dalszego rozwoju.
Sezon 2024/25 to dla Rakowa Częstochowa dowód na to, że klub pozostaje jedną z najsilniejszych drużyn w Polsce, zdolną rywalizować o najwyższe cele. Wicemistrzostwo, choć z nutą niedosytu, jest solidnym fundamentem pod kolejne rozgrywki, w których kibice spod Jasnej Góry z pewnością będą oczekiwać powrotu na mistrzowski tron.