Marek Sadowski
1 min read
28 Jul
28Jul

Dwa mecze, zero zwycięstw, siedem straconych bramek i dorobek… minus pięć punktów. Lechia Gdańsk wchodzi w sezon nie tylko z problemami na boisku, ale i z ciążącą karą, która jeszcze bardziej komplikuje sytuację w tabeli. Po dwóch kolejkach biało-zieloni nie tylko nie zdobyli punktów – są na samym dnie ligowego zestawienia, obciążeni balastem zaległości z przeszłości. O ile porażka w Zabrzu mogła być jeszcze wytłumaczona brakiem zgrania czy presją inauguracji, o tyle mecz z Lechem obnażył realny problem – Lechia nie ma dziś kręgosłupa ani mentalnego, ani taktycznego. Gdy tylko coś zaczyna się walić, nikt nie podaje ręki, by drużynę podnieść.


Górnik Zabrze – Lechia 2:1: Brak reakcji, brak pazura

Już w pierwszym spotkaniu sezonu drużyna z Gdańska wyglądała ospale. Przegrała 1:2, grając schematycznie i bez przekonania. Górnik nie zagrał wielkiego meczu, ale wykorzystał słabości rywala. Brak presji na piłce, wolne reakcje, przegrywane pojedynki – Lechia wyglądała, jakby sama nie wierzyła, że może wygrać. Karny wykorzystany przez Kapicia w końcówce był tylko pudrem na pęknięcia. Już wtedy można było mieć poważne wątpliwości co do mentalności tego zespołu. A to był dopiero początek.


Lechia – Lech 3:4: Piękna katastrofa

Mecz z Lechem Poznań to kwintesencja problemu. Pierwsza połowa? Kapitalna. Bobček błyszczał – dwa gole, pewność siebie, energia. Drużyna grała z rozmachem, odważnie, z wiarą. Po przerwie… totalne załamanie. Stracone cztery gole w 23 minuty. Kiks Weiraucha, brak komunikacji, chaos w defensywie. Nie było liderów, nie było reakcji z ławki. Wszystko, co dobre, wyparowało, jakby ktoś zgasił światło. Trzecia bramka Bobčeka dała tylko cień nadziei – ale punktów nie uratowała.


John Carver: Świadomość to za mało – ale to nie trener bez pomysłu

Trener Lechii, John Carver, na konferencji pomeczowej nie przebierał w słowach:– Nie jest dobrze, gdy traci się cztery gole w 22 minuty. To było zbyt wiele.

Jeśli będziemy tak grać w obronie, to spadniemy z tej ligi. To były mocne i szczere słowa. I trzeba mu to oddać – Carver nie ucieka od odpowiedzialności, nie pudruje problemów. Otwarta analiza porażki, przyznanie się do błędów i samokrytyka to coś, czego wielu trenerów w Ekstraklasie unika. Widać też, że Carver ma koncepcję – jego zespół w pierwszych połowach obu spotkań potrafił grać ofensywnie, z pomysłem, z charakterem. To nie jest szkoleniowiec bez warsztatu. Problem leży gdzie indziej – w mentalności zawodników i w trudnym wejściu w sezon po perturbacjach organizacyjnych. Carver nie potrzebuje czasu. On potrzebuje, by zespół zaczął grać na miarę jego planu. I jeszcze nie jest za późno, by ten plan zadziałał.


Kibice: doping z niepokojem

Na stadionie zjawiło się około 18,5 tysiąca widzów. Trybuny nie były pełne, ale żyły emocjami. Do przerwy – euforia. Po końcowym gwizdku – rozczarowanie, frustracja, pytania. Fani nie są jeszcze przeciwko drużynie, ale ich cierpliwość się kurczy.– To nie problem przegrać. Problemem jest przestać walczyć. A Lechia w drugiej połowie zgasła całkowicie – mówi jeden z kibiców. I trudno się z nim nie zgodzić. Gdańsk zna się na piłce. Wsparcie będzie – ale tylko dla zespołu, który zostawia serce na boisku. Tego w meczu z Lechem w drugiej połowie zabrakło.


Czy jeszcze można to uratować?

Jeszcze tak. Bo Lechia ma indywidualności – Bobček w świetnej formie, Kapić waleczny, Sezonienko aktywny. Ale bez fundamentu, bez porządku taktycznego i odporności psychicznej to za mało. Ten zespół może grać w Ekstraklasie, ale najpierw musi przestać przypominać grupę zdolnych, lecz pogubionych ludzi. Potrzebne są decyzje. I to szybko: zmiany w składzie, w podejściu, może nawet w strukturze zarządzania. Bo jeśli kolejne mecze przyniosą podobne rezultaty, z każdą kolejką Lechia będzie grzęzła coraz głębiej.


Podsumowanie:

Lechia Gdańsk stoi na ostrzu noża. Dwa mecze, siedem straconych bramek, minus pięć punktów. To już nie jest zły start – to poważny kryzys na wejściu. Ale w tej historii nie wszystko jest czarne.Są iskry nadziei – Bobček w formie, kibice wciąż z drużyną, a na ławce trener, który nie boi się prawdy. Jeśli uda się zbudować spójność i odpowiedzialność, Lechia ma szansę nie tylko odbić się od dna, ale wrócić z charakterem. Kluczem jest czas, decyzje i odwaga.


FOTO: Getty Images

Comments
* The email will not be published on the website.