Adam Walczak
1 minut czytania
25 Jul
25Jul

Pozornie zwyczajne spotkanie pierwszej ligi okazało się być prawdziwym prawdziwym dreszczowcem. Łącznie na stadionie w Pruszkowie padło aż dziewięć bramek, które obie ekipy zdobywały naprzemiennie.


Strzelanie w Pruszkowie rozpoczęła Stal. Premierową bramkę dla ekipy z Mielca w sezonie 2025/26 zdobył Jost Pisek. Słoweniec wykorzystał błąd bramkarza gospodarzy - Kacpra Napieraja. Równo dwadzieścia minut później (w 37. minucie) do wyrównania doprowadził Znicz. Radość pruszkowian z wyrównania nie trwała jednak długo, bo już chwilę później piłkę do siatki z ,,wbił'' Adrian Bukowski.


Odpowiedź Znicza nastąpiła w pięćdziesiątej minucie. Kombinacyjną akcję pruszkowskiego zespołu skutecznie zakończył Michał Borecki. Wymianę ciosów kontynuowała Stal. Kilkanaście minut później Napieraj ,,popisał się'' kolejnym błędem. 18-letni golkiper minął się ze zmierzającą w kierunku jednego z graczy Stali piłką. Zagranie adresowane było do Macieja Domańskiego, który popisał się finezyjnym uderzeniem dającym jego drużynie prowadzenie. Patrząc na schemat zdobywania goli nie trudno domyślić się, że kolejnego gola zdobył Znicz. Dobre dośrodkowanie Radosława Majewskiego na gola zamienił Dominik Sokół. 


Powtarzalność w tym spotkaniu była po prostu imponująca. Stal, tak samo jak w pierwszej części, na trafienie pruszkowian odpowiedziała cztery minuty później. Premierową bramkę dla mieleckiego zespołu zdobył Mario Losada. Chwilę później kolejny błąd popełnił Napieraj. Tym razem golkiper Znicza przepuścił mocne strzał, po którym piłka zmierzała prosto w niego. Pruszkowian stać było jedynie na bramkę kontaktową, którą w doliczonym czasie gry zdobył Radosław Majewski. 


Ostatecznie stanęło na dziewięciu bramkach. Stal, mimo kiepskiej defensywy (w tym sezonie mielczanie stracili już dziewięć goli) wykonała pierwszy krok w kierunku powrotu do Ekstraklasy. Znicz po dwóch spotkaniach wciąż czeka na pierwsze punkty. 

Komentarze
* Ten email nie zostanie opublikowany na stronie.