Adam Walczak
1 minut czytania
12 Aug
12Aug

Kibice Lecha marzenia o grze w Lidze Mistrzów mogą odłożyć na kolejny rok. Kolejorz nie zdołał odrobić strat z pierwszego meczu remisując z Crveną zvezdą. Mimo braku awansu, cieszyć mogą kolejne punkty do rankingu UEFA. Tym razem wyszarpane w końcówce spotkania. 


Kolejorz dzisiejsze spotkanie rozpoczął ,,z wysokiego C''. Zawodników Lecha nie zniechęciła nawet kontuzja Roberta Gumnego, której 27-latek nabawił się już w 5. minucie meczu. Do dobrej gry w ataku, biało-niebiescy nie potrafili dołożyć solidnej postawy w obronie. Gdyby nie fenomenalne interwencje Bartosza Mrozka, kwestia zwycięscy tego spotkania mogłaby być rozstrzygnięta już po pierwszej połowie. Kolejne kłopoty miały miejsce pod koniec pierwszej części gry. Rzut karny, którego dało się uniknąć, na bramkę zamienił napastnik gospodarzy - Cherif Ndiaye. 


Druga część gry nie była już tak ciekawa jak pierwsza. Gra toczyła się głównie w środkowej części boiska, a Lech próbował zaskoczyć defensywę belgradzkiego zespołu - nieskutecznie. Crvena zvezda ewidentnie przystąpiła do rewanżowego spotkania z Kolejorzem z myślą, aby zagrać jak najbardziej oszczędnie jak tylko się da. Ekipę ze stolicy Serbii już za dwa dni czeka bowiem ligowe spotkanie. Do tego na wyjeździe. Czy ten plan wypalił? Nie do końca. Pod koniec spotkania problemy zdrowotne zgłaszał strzelec gola - Cherif Ndiaye. Serbowie nie byli już drużyną zdecydowanie lepszą kondycyjnie, co wykorzystali podopieczni Nielsa Frederiksena. 


Gola w doliczonym czasie gry zdobył Mikael Ishak. Bramka padła w momencie, gdy większość graczy Crveny zvezdy grało już ,,na stojącego''. Bramka teoretycznie nie dająca nic, ma jednak swoją wagę. Dzięki niej Lech dopisał kolejne rankingowe punkty, które są dla nas bardzo ważne. Ostatecznie skończyło się na tylko i aż remisie. Z jednej strony marzyliśmy, że Kolejorz jakimś cudem odrobi stratę i wyeliminuje faworyzowanego rywala, z drugiej, bądźmy realistami, Crvena zvezda kondycyjnie i fizycznie jest drużyną z wyższej półki niż Lech i to powinien uświadomić kibicom, ale przede wszystkim osobom zarządzającym polską piłką ten dwumecz.  


A co ze stanem zdrowia wyżej wspomnianego Gumnego? Nie mogę powiedzieć w tym momencie na ile poważny jest to uraz. Zobaczymy jutro, kiedy wykonamy odpowiednie badania. Choć nie jestem wielkim optymistą w tym temacie, bo wyglądało to bardzo groźnie. - odpowiada Frederiksen. 


Lech nie kończy jednak swojej pucharowej przygody. Kolejorz w ramach 4. rundy eliminacji Ligi Europy zmierzy się z KRC Genk. Pierwsze spotkanie odbędzie się 21 sierpnia w Poznaniu. 


Fot.: Newspix

Komentarze
* Ten email nie zostanie opublikowany na stronie.