Zaledwie kilka tygodni po rozpoczęciu pracy w Legii Warszawa, Edward Iordănescu — były selekcjoner reprezentacji Rumunii — ma czuć się rozczarowany i oszukany przez władze stołecznego klubu. Tak przynajmniej donoszą rumuńskie media, które w ostatnich dniach szeroko komentują sytuację nowego trenera Wojskowych.
Obietnice bez pokrycia?
Według informacji podanych przez serwis legionisci.com Iordănescu przystał na ofertę Legii, wierząc w przedstawioną mu wizję ambitnego projektu. Jednym z kluczowych argumentów, które miały go przekonać, były zapowiedzi istotnych transferów i realne wzmocnienie drużyny przed startem sezonu 2025/26.Tymczasem rzeczywistość okazała się inna. Zgrupowanie w Austrii rozpoczęło się bez żadnych spektakularnych wzmocnień, a kadra, którą dysponuje obecnie trener, to w dużej mierze zawodnicy drugiego planu i młodzież. Taki rozwój wydarzeń miał mocno zaskoczyć Iordănescu, który — według rumuńskich dziennikarzy — czuje się przez klub wprowadzony w błąd.
Kryzys na starcie?
To niepokojący sygnał dla Legii, która po katastrofalnym sezonie 2024/25 potrzebuje stabilizacji i zaufania w strukturach sportowych. Tymczasem wygląda na to, że już na początku nowego rozdania pojawiają się zgrzyty na linii trener–zarząd.Jeśli informacje rumuńskich mediów się potwierdzą, klub może mieć poważny problem nie tylko z budową kadry, ale i z utrzymaniem nowego szkoleniowca, który — jak pokazuje historia — potrafi być stanowczy i nie boi się podejmować radykalnych decyzji.
Fot.: Legia Warszawa / Fot. Janusz Partyka