Adam Walczak
1 minut czytania
31 Aug
31Aug

Stal Rzeszów wraca do formy. Rzeszowianie przejechali się po Górniku Łęczna i zakończyli serię trzech spotkań bez zwycięstwa. Radość w ekipie Marka Zuba byłaby jeszcze większa, gdyby nie fakt, że w kolejnym meczu nie zagra jeden z liderów zespołu - Krystian Wachowiak. A Górnik? Łęcznianie nie mają żadnych, nawet najmniejszych powodów do radości. Plasują się oni na przedostatnim miejscu w tabeli, a dzięki wysokiej porażce ,,awansowali'' na drugie miejsce w liczbie straconych bramek (wraz z Miedzią Legnica po 17 goli straconych).


Mecz Górnika ze Stalą dla kibiców obydwu zespołów miał bardzo dużą wagę. Między fanami tych ekip od lat panują nieprzyjacielskie stosunki, które tylko pogłębiły się podczas ostatniego meczu obydwu drużyn w Łęcznej (lipiec ubiegłego roku). Wtedy z trybun można było usłyszeć okrzyki jak ,,Hej k**wy chodźcie do lasu!'' czy ,,Wy śpiewacie, my bijemy''. Wczoraj okrzyków o dokładnie takiej samej treści również nie zabrakło. Fanatycy łęczyńskiego klubu przed meczem przeprowadzili akcję, której celem było zgromadzenie tysiąca kibiców na jednej z trybun stadionu. Ten cel udało się zrealizować nawet w nadmiarze. 


Górnik grał, Stal strzelała

Na murawie było podobnie jak na trybunach - interesująco. Mimo, że mecz zakończył się zdecydowaną wygraną Stali, to Górnicy zaczęli lepiej. Zielono-czarni prowadzili grę i oddali nawet kilka uderzeń, które mogły zaskoczyć Marka Kozioła. Posiadanie piłki przez łęcznian w pierwszej połowie wynosiło aż 63%. Mimo przewagi, to rzeszowianie wyszli na prowadzenie. Mierzonym strzałem w dolny róg bramki Pindrocha popisał się Szymon Kądziołka. Niespełna dziesięć minut później piłkarze ze stolicy Podkarpacia zdobyli drugą bramkę. Ogromne błędy w defensywie ,,Dumy Lubelszczyzny'' wykorzystał znajdujący się w fenomenalnej dyspozycji Jonathan Junior. 


I to właśnie on mógł rozpocząć strzelanie w drugiej części meczu. W 47. minucie brazylijski napastnik wyszedł sam na sam z Branislavem Pindrochem. Bardzo silne uderzenie zatrzymało się jednak na słupku. Rzeszowianom bardzo dobrze wychodziło kontratakowanie. Przy jednej z nich podopieczni Marka Zuba mocno się jednak nadziali. Drugą żółtą kartkę za symulowanie obejrzał Krystian Wachowiak. 23-latek jest idealnym przykładem na to, że nie zawsze warto pozorować faul. Kilka minut po stracie jednego z liderów zespołu, Stal zamiast cofnąć się zaczęła atakować. Co najważniejsze, biało-niebiescy zaczęli robić to skutecznie. W 89. minucie gola na 3:0 zdobył Sebastien Thill, a cztery minuty później kolejną bramkę zdobył Kacper Masiak. 20-latek popisał się kapitalnym sprintem, który zakończył sprytną podcinką nad golkiperem zielono-czarnych. 


,,Po ostatnich meczach, a konkretnie sytuacjach, w jakich traciliśmy bramki, środowisko trochę się z nas podśmiewało, że tracimy bramki zanim dotkniemy piłkę, albo coś w tym stylu. Wydaje mi się, że to na nas podziałało mobilizująco.'' - mówił na pomeczowej konferencji szkoleniowiec Stali, Marek Zub. Zadowolony z pewnością nie był Maciej Stolarczyk, który mówił: ,,Taka przegrana na pewno nas boli. Pomimo tego, że większość meczu byliśmy w posiadaniu piłki, to dobra organizacja Stali w grze defensywnej nie pozwoliła nam dzisiaj na to, żebyśmy stworzyli sobie tak dużo sytuacji bramkowych, jak to było w poprzednich spotkaniach'' - komentował spotkanie trener zielono-czarnych. 


Kolejne spotkanie Górnicy rozegrają 14. września. Ich rywalem będzie Pogoń Grodzisk Mazowiecki. Stal zagra dzień wcześniej. Podopieczni Marka Zuba na własnym stadionie podejmą Znicza Pruszków.


Fot.: Adam Walczak

Komentarze
* Ten email nie zostanie opublikowany na stronie.