Mamy dopiero wrzesień, a już cztery pierwszoligowe kluby zdecydowały się na zmianę trenera. Po Miedzi, Ruchu i Zniczu nastał czas na Górnik Łęczna. Z posadą szkoleniowca zielono-czarnych pożegnał się Maciej Stolarczyk.
Stolarczyk do Górnika trafił przed sezonem 2025/26. Zastąpił on Pavola Stano, który wraz z łęczyńskim klubem osiągał dobre, a może i bardzo dobre rezultaty. Słowak nie zdołał porozumieć się z zarządem w sprawie nowego kontraktu i odszedł po jego wygaśnięciu. Wraz z byłym szkoleniowcem m.in. Wisły Płock klub opuściło wielu kluczowych zawodników. Latem ekipy z Lubelszczyzny również nie zasiliło wielu jakościowych graczy (wyjątek stanowi Bartosz Śpiączka), a kadra, w czym duża wina byłego już sternika Łęcznian, nie była budowana w prawidłowy sposób.
Efektem okazały się być niesatysfakcjonujące wyniki. Górnik nie wygrał bowiem ani jednego z jedenastu dotychczas rozegranych spotkań. Co prawda, aż pięć z nich udało się zremisować, lecz nawet w tych rywalizacjach styl, jaki prezentował łęczyński zespół odbiegał od idealnego. Zarząd w końcu pękł i zwolnił Stolarczyka, który przez jednego z kibiców uważany jest za ,,najgorszego trenera Górnika w historii''.
Swoją drogą, Stolarczyk wraz z Górnikiem osiągnął żenujące 0,50 punktu na mecz.
Trener jedyną przyczyną porażek? Nie!
Faktem jest, że Stolarczyk nie jest jedynym winnym niepowodzeń Górnika. Kadra łęczyńskiego zespołu w dużej mierze zbudowana jest z młodych zawodników, którzy nie mają większego doświadczenia na szczeblu pierwszoligowym. Nieporadność w destrukcji zaskutkowała aż 24 straconymi golami (drugi największy wynik w lidze).
Czy pod wodzą nowego szkoleniowca problemy Górnika, przynajmniej na chwilę, znikną? Odpowiedź nie jest łatwa, jednak kibice starają się być dobrej myśli.