3,5 mln euro? Cracovia stawia na mistrzostwo, nie na kasę
3,5 mln euro? Cracovia stawia na mistrzostwo, nie na kasę
2 minut czytania
20 Sep
20Sep
Lato 2025 roku dla Cracovii to okres przełomowy – zmiana właścicieli, nowy trener Luka Elsner i ambitne transfery miały stworzyć drużynę zdolną realnie powalczyć o mistrzostwo Polski. Jednym z kluczowych elementów tej układanki okazał się Filip Stojilković, szwajcarski napastnik sprowadzony z SV Darmstadt za około pół miliona euro. Niespełna dwa miesiące po jego debiucie w Ekstraklasie pojawiła się oferta, która mogła wywrócić do góry nogami plany całego klubu. Zamożny klub ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich zaoferował za niego aż 3,5 miliona euro. Pasy jednak tę propozycję odrzuciły. Dlaczego?
Rakietowy start w Ekstraklasie
Stojilković od samego początku błyskawicznie zaaklimatyzował się w Krakowie. W pierwszych ośmiu spotkaniach ligowych strzelił sześć goli i dołożył asystę, notując średnie oceny w granicach 6.8–7.8. Szczególnie imponujące były jego występy przeciwko Lechowi Poznań (gol i asysta w wygranym 4:1 meczu) oraz GKS Katowice (gol w wygranej 3:0). Jego instynkt w polu karnym, umiejętność znajdowania wolnych przestrzeni i aktywność w pressingu sprawiły, że szybko stał się nie tylko najlepszym letnim transferem Ekstraklasy, ale i nową gwiazdą całej ligi.
Oferta życia – Emiraty kuszą
Według informacji Przeglądu Sportowego, w ostatnich dniach letniego okienka transferowego do Cracovii wpłynęła propozycja ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Klub, którego nazwy nie ujawniono, był gotów wyłożyć 3,5 mln euro – kwotę siedmiokrotnie wyższą niż koszt transferu Stojilkovića z Niemiec. Dla polskich realiów, a szczególnie dla Cracovii, byłaby to jedna z największych sprzedaży w historii.W normalnych okolicznościach zarząd mógłby potraktować to jako biznes życia. Jednak decyzja była jednoznaczna – oferta została odrzucona.
Dlaczego Cracovia odmówiła?
Powody takiego ruchu można podzielić na trzy kategorie:
Sportowe ambicje
Cracovia po raz pierwszy od lat ma realną szansę walczyć o mistrzostwo Polski. Zespół prowadzi w tabeli Ekstraklasy, a Stojilković jest główną strzelbą drużyny. Jego odejście praktycznie pogrzebałoby marzenia o tytule, bo alternatywy w ataku są ograniczone.
Brak gotowych zastępców
Kahveh Zahiroleslam – dopiero zbiera pierwsze minuty, trudno na nim opierać ofensywę.
Martin Minczew – gracz nominalnie skrzydłowy, okazjonalnie występujący jako napastnik.
Gabriel Charpentier – nowy transfer, ale wciąż niezdolny do gry po poważnej kontuzji.
Gdyby Stojilković odszedł, Luka Elsner zostałby praktycznie bez klasowego snajpera.
Symboliczna decyzja nowych właścicieli
Robert Platek i Elżbieta Filipiak chcą pokazać kibicom, że Cracovia wchodzi w nową erę – nie będzie już klubem sprzedającym najlepszych zawodników przy pierwszej lepszej ofercie. Odmowa Emiratom to jasny sygnał: teraz liczy się trofeum, nie szybki zysk.
Konsekwencje dla klubu
Decyzja o zatrzymaniu Stojilkovića może zdefiniować cały sezon. Jeśli Szwajcar utrzyma formę, Cracovia zyska nie tylko w tabeli, ale i wizerunkowo. Walka o mistrzostwo zwiększy zainteresowanie kibiców, sponsorów i podniesie wartość innych zawodników. Jednocześnie w przyszłości sprzedaż Stojilkovića może przynieść jeszcze większe pieniądze – jeśli utrzyma skuteczność, jego cena może wzrosnąć do 5–6 mln euro, a zainteresowanie pojawi się nie tylko z Bliskiego Wschodu, ale i z lig europejskich.
Historia Filipa Stojilkovića to przykład sytuacji, w której klub nie kieruje się tylko finansami. Cracovia w obliczu rekordowej oferty zdecydowała, że sportowe cele są ważniejsze. To ryzyko – bo kontuzja lub spadek formy napastnika mogą wszystko zniweczyć – ale też dowód, że Pasy mają największe ambicje od wielu lat. Dziś Stojilković jest symbolem nowej Cracovii – klubu, który chce pisać historię, a nie tylko księgować miliony na koncie.
Foto: Grzegorz Wajda/SOPA Images/LightRocket via Getty Images