Jeszcze przed sezonem nikt by nie postawił, że w 10. kolejce PKO BP Ekstraklasy mecz Cracovii z Górnikiem Zabrze będzie pojedynkiem z górnej półki tabeli. A jednak – oba zespoły podeszły do spotkania z dużym dorobkiem punktowym i apetytem na więcej.
Już na trybunach działo się sporo – kibice Górnika, dzięki uprzejmości Cracovii zasiedli na jednym z sektorów gospodarzy i razem z fanami Pasów skandowali hasła o tym, że stadiony są dla kibiców. Atmosfera była fenomenalna, zanim sędzia dał sygnał do rozpoczęcia meczu.
Pierwsza połowa pod dyktando Pasów
Od pierwszego gwizdka gospodarze ruszyli z planem ataku na bramkę Łubika. Minchev w 1. minucie oddał pierwszy strzał, a chwilę później Maigaard próbował z główki po dośrodkowaniu – niecelnie. Pasy utrzymywały się przy piłce, kreowały sytuacje i szukały swojej szansy. Były stałe fragmenty – wolne, rożne – ale brakowało dokładności pod bramką Zabrzan.
W 21. minucie zrobiło się gorąco w polu karnym Górnika – kibice domagali się jedenastki, ale arbiter wskazał tylko na róg boiska. Dwie minuty później Klich miał dobrą okazję strzałem sprzed pola karnego, jednak uderzył nieczysto i piłka minęła słupek o co najmniej metr. Najgroźniejsza sytuacja przed przerwą miała miejsce w 44. minucie – Janza popełnił błąd i niemal wystawił piłkę Stojilkoviciowi. Ten jednak był dobrze pilnowany i nie zdołał oddać czystego strzału. Do przerwy 0:0, z lekką przewagą Cracovii, ale bez efektów.
Druga połowa – mocny Górnik i odpowiedź Cracovii
Po przerwie to Górnik mocniej wszedł w spotkanie. W 49. minucie gracze z Zabrza trafili w poprzeczkę, a dziesięć minut później Kubicki uderzył z bliska, lecz Madejski kapitalnie obronił na linii. Chwilę później ten sam Kubicki zablokował strzał Lisetha, który zmierzał prosto do bramki – zabrzanie łapali się za głowy, bo gol wisiał w powietrzu. W 72. minucie doczekali się nagrody. Ousmane Sow głową zgrał piłkę w polu karnym do nabiegającego Lisetha, a ten mocnym uderzeniem posłał futbolówkę obok Madejskiego. Górnik objął prowadzenie w Krakowie.
Pasy nie zamierzały się poddać. Krakowianie do końca walczyli o swoje i w 89. minucie dopięli swego. Po ładnej wymianie podań Kakabadze ruszył prawą stroną, zagrał do Kameriego, ten wpadł w pole karne i wystawił piłkę Zahiroleslamowi. Napastnik Cracovii uderzył pewnie i wyrównał – 1:1! Akcja jak z podręcznika i eksplozja radości na trybunach. W doliczonym czasie Cracovia próbowała jeszcze przechylić szalę na swoją korzyść, ale dobrze zorganizowana defensywa Górnika nie dała się zaskoczyć. Spotkanie zakończyło się remisem.
Na stadionie przy Kałuży padł wynik 1:1, który dla obu ekip jest pewnym niedosytem. Cracovia dominowała w pierwszej połowie, Górnik miał swoje mocne momenty po przerwie. Ostatecznie żadna ze stron nie przechyliła szali zwycięstwa. Oba zespoły walczą o czołówkę i oba mają ambicje większe niż remis – potencjał jest, teraz trzeba go tylko przełożyć na wyniki.