Piotr Pośpiech
1 minut czytania
28 Jul
28Jul

W meczu 2. kolejki PKO BP Ekstraklasy Korona Kielce przegrała na własnym stadionie z Legią Warszawa 0:2. Spotkanie rozegrane na Exbud Arenie rozpoczęło się fatalnie dla gospodarzy – już w 9. minucie wynik otworzył Nsame.


Po przerwie, w 47. minucie, drugiego gola dla Legii dołożył Alfarela. Choć to goście cieszyli się ze zwycięstwa, ich gra momentami pozostawiała wiele do życzenia. Korona starała się odrabiać straty miała kilka dobrych fragmentów, ale brakowało skuteczności i ostatniego podania. Legia grała oszczędnie, ale skutecznie – dwa celne strzały, dwa gole, trzy punkty.



Pierwsza połowa rozpoczęła się fatalnie dla Korony Kielce. Już w 4. minucie spotkania Legia Warszawa strzeliła ponad bramką. Ta sytuacja była pierwszym ostrzeżeniem dla gospodarzy, które zwiastowało trudne chwile. Chwilę później, po dośrodkowaniu w pole karne swoją szansę skutecznie wykorzystał Jean-Pierre Nsame, dając Legii prowadzenie 1:0.

Mimo straty gola, Korona nie spuściła głowy. Co więcej, to kielczanie zaczęli częściej utrzymywać się przy piłce a ich gra momentami wyglądała lepiej niż u faworyzowanego rywala. Tamar Swetlin zagrał bardzo solidne 45 minut, a świetnie w środku pola prezentował się Martin Remacle, który starał się łączyć defensywę z atakiem. Dobry występ zanotował także Nikodem Niski, który napędzał ofensywne akcje Korony i dawał nadzieję na wyrównanie.

Do remisu rzeczywiście mogło dojść – zwłaszcza po świetnym dośrodkowaniu i strzale głową Huberta Zwoźnego. Niestety dla gospodarzy, piłka minimalnie minęła słupek. To była jedna z tych sytuacji które potrafią zmienić obraz meczu. W kontekście takich akcji widać wyraźnie, że Korona potrzebuje skutecznego napastnika – Vladimir Nikolov, mimo swojego potencjału nie pokazał zaangażowania ani instynktu snajpera, jakiego oczekuje się od zawodnika walczącego o koronę króla strzelców.

Po stronie Legii warto wyróżnić duet ofensywny – Nsame i Alferi nie tylko zdobywali przestrzeń, ale też potrafili utrzymać się przy piłce i inicjować groźne akcje. Ich współpraca pokazuje, że warszawska drużyna dysponuje siłą rażenia, której może zazdrościć niejedna drużyna w Ekstraklasie. W defensywie coraz pewniej wygląda Radovan Pankow który z meczu na mecz zyskuje na wartości. Od momentu objęcia zespołu przez Edward Iordănescu, w grze Legii można zauważyć więcej spokoju i cierpliwości – co widać nawet w trudniejszych fragmentach meczu.





Druga połowa przyniosła kolejne mocne uderzenie Legii. Ledwie minęły dwie minuty po wznowieniu gry, a Alferi popisał się kapitalnym strzałem nie dając najmniejszych szans Xavierowi Dziekońskiemu. Tym samym ustalił wynik meczu na 2:0. Co ciekawe, tak jak w pierwszej połowie to Korona była częściej przy piłce, tak po przerwie „Wojskowi” zaczęli grać dojrzalej, bardziej kontrolując wydarzenia na boisku.

Widać było, że Legia bardzo chce wygrać to spotkanie. Zarówno w organizacji gry, jak i w ustawieniu taktycznym, zespół Iordănescu prezentował dojrzałość – zwłaszcza w fazie przejścia z obrony do ataku. Trener Legii po raz kolejny pokazał, że potrafi dobrze reagować na boiskowe wydarzenia a jego zespół pozostaje niepokonany w tym sezonie – co jest ważnym sygnałem przed nadchodzącymi meczami w Europie.

Z kolei po stronie Korony wciąż widać że drużyna jest w trakcie przebudowy. Trener Jacek Zieliński próbuje wprowadzić nowe elementy, ale potrzeba czasu by wszystkie tryby zadziałały. Mimo niekorzystnego wyniku, zespół nie złożył broni – wejścia Stepana Dawidowica i Antonina wniosły trochę świeżości i agresji w grze ofensywnej. To ważne zwłaszcza że Korona czeka na Wiktora Długosza – zawodnika, który może odmienić oblicze drużyny w ostatniej tercji boiska.

Co ciekawe mecz mógł się w ogóle nie odbyć. Ze względu na lokalne powodzie i podtopienia, istniało realne ryzyko przełożenia spotkania. Ostatecznie wszystko odbyło się zgodnie z planem, ku ogromnej uldze kibiców. A tych nie zabrakło – blisko 14 tysięcy osób stawiło się na Exbud Arenie, a klub już tydzień wcześniej ogłosił „sold out”. Ta frekwencja pokazuje, jak bardzo kibice w Kielcach wierzą w rozwój drużyny, mimo trudnego początku sezonu.

Co dalej? Korona Kielce już w następnej kolejce zmierzy się na wyjeździe z Zagłębiem Lubin – będzie to okazja do pierwszych punktów w nowej kampanii. Z kolei Legia Warszawa ma przed sobą ważne wyzwanie – w czwartek zagra u siebie mecz eliminacyjny do Ligi Europy.


Fot.: Piotr Polak/PAP

Komentarze
* Ten email nie zostanie opublikowany na stronie.