W piątkowy wieczór Górnik podejmował u siebie Bruk-Bet Termalicę Nieciecza. Co działo się w tym spotkaniu?
Zabrzanie od pierwszej minuty mocno dominowali. Narzucali swoje tempo, styl oraz wizję gry. Stwarzali okazję za okazją. Raz uderzenie Josemy z dystansu, raz drybling Toefeeka, główka Tsirigotisa czy próba znalezienia dalszego słupka przez Helebranda. Miłosz Mleczko musiał mierzyć się z iście okopowymi warunkami. Gospodarze tylko w pierwszej połowie oddali aż 15 strzałów. Co to dało? Oczywiście – bramkę… dla Termaliki. W 38. minucie, po samotnym rajdzie przez połowę przeciwnika, Fasbender ładuje piłkę do siatki. Łubik bez reakcji. Trener Brosz został radośnie przywitany w Zabrzu w pierwszej połowie – jak się okazało, nie tylko na trybunach.
Po tym trafieniu wszyscy spodziewali się, że Górnik jak Feniks z popiołów odrodzi się i utrze Słoniom trąbę. Zabrzanie mocno ruszyli, chcąc wyrównać jeszcze przed przerwą. Te starania, przerwał im gwizdek, zapraszający piłkarzy do szatni.
Kibice liczyli na grad bramek swoich ulubieńców w drugiej połowie. Piłkarze wyszli zmotywowani, trener pokazywał nieustannie „spokój”, czekając, aż w końcu coś wpadnie. Byli pewni swego.
Tymczasem na drugiej ławce było widać znaczące poruszenie i determinację. Zmiany, trochę gry na czas, sprzyjające błędy sędziego… Nic z tego nie dawało jednak gościom należytego komfortu i wciąż szukali swoich szans, kilkukrotnie wychodząc 3 na 3 kontratakiem. Na szczęście dla Górników, nic z tego nie wynikało, a św. Barbara miała w opiece Josemę, Janickiego i Łubika.
Koledzy z przodu wykonywali katorżniczą pracę, tworząc kolejne i kolejne okazje. Do 15 strzałów z pierwszej połowy dołożyli kolejne 11. Sędzia, w pewnej chwili użył jednak gwizdka, nawet kibice którzy wychodzili odwrócili wzrok w kierunku murawy. Nadzieja na wyrównanie w końcówce szybko opuściła ich serca. Zamiast upragnionego trafienia, w atmosferze kontrowersji arbiter zakończył spotkanie.
Zabrakło czasu, szczęścia, czy czegoś innego? Trudno określić. W trafny sposób, wynik i losy obu drużyn, w pomeczowym wywiadzie, krótko skwitował Rafał Janicki stwierdzeniem: „Co z tego, że strzelasz w stronę bramki, jak przegrywasz?”.
Mimo naprawdę fenomenalnej gry gospodarzy, to jednak oni gubią 3 punkty. Czasami tak to już w piłce jest – ważne, że obie drużyny pokazały ogromny hart ducha i waleczność o każdą piłkę. Termalica może cieszyć się wynikiem i martwić grą – odwrotnie niż Trójkolorowi.
Filip Banaszkiewicz
Fot: Maciej Wolski