Patryk Froncek
1 minut czytania
17 Aug
17Aug

Pogoń Szczecin i Górnik Zabrze wkroczyły na murawę Stadionu im. Floriana Krygiera z nożem na gardle. Obie drużyny, po bolesnych porażkach w poprzedniej kolejce, desperacko potrzebowały przełamania. Niedzielny wieczór w Szczecinie miał być areną odkupienia, ale to Górnik zadał Pogoni bolesny cios, który może wstrząsnąć szczecińskim portem!


Obie drużyny przystępowały do spotkania w minorowych nastrojach po porażkach w poprzedniej serii gier. Pogoń uległa beniaminkowi z Gdyni 1:2 w derbach Pomorza, natomiast Górnik musiał uznać wyższość innego beniaminka, Bruk-Betu Termaliki Nieciecza, przegrywając u siebie 0:1.


W porównaniu do ostatniego meczu Górnik wprowadził dwie zmiany w wyjściowej jedenastce. Miejsce weterana Pawła Olkowskiego zajął Kryspin Szcześniak, który miał za zadanie wzmocnić defensywę. Jednak prawdziwym zaskoczeniem była decyzja trenera Górnika o wystawieniu w ataku Norwega Sondre Lisetha zamiast Teodorisa Tsirigotisa – ruch, który okazał się strzałem w dziesiątkę. Po stronie Pogoni również doszło do roszad: w bramce Krzysztofa Kamińskiego zastąpił Valentin Cojocaru, a w linii pomocy pojawił się Adrian Przyborek w miejsce Mora Ndiaye.


Początek spotkania był spokojny, z lekką przewagą Górnika, który jednak nie potrafił stworzyć klarownych sytuacji podbramkowych. Pogoń rozkręcała się powoli i to właśnie gospodarze stworzyli pierwszą groźną sytuację - w 24. minucie Musa Juwara oddał groźny strzał z dystansu, który zatrzymał się na słupku. Chwilę później Linus Wahlqvist groźnie główkował, a piłka odbiła się od poprzeczki. W kolejnej akcji Janicki wybił piłkę niemal z linii bramkowej po strzale Huja. Następnie po interwencji w polu bramkowym Łubika sędziowie VAR rozpatrywali możliwość podyktowania rzutu karnego. To było 10 minut całkowitej dominacji Portowców! Defensywa Trójkolorowych dosyć szczęśliwie przetrzymała ten huraganowy napór gospodarzy i na przerwę obie drużyny schodziły przy bezbramkowym remisie.


Druga połowa to popis gry Górnika Zabrze. Kluczową rolę odegrał wprowadzony w przerwie skrzydłowy Ousmane Sow, który wniósł dynamikę i nieprzewidywalność. W 58. minucie Lukas Ambros przejął piłkę w środku pola i odegrał do Sondre Lisetha. Norweg zmylił zwodem obrońcę Pogoni i sprytnym strzałem po ziemi pokonał Cojocaru, zdobywając swojego pierwszego gola w Ekstraklasie. Górnicy nie zwolnili tempa i nie zadowolili się jednobramkowym prowadzeniem. W 66. minucie Erik Janža, po krótkim rozegraniu rzutu rożnego z Patrickiem Hellebrandem, posłał w pole karne centrostrzał, który zaskoczył wszystkich i wpadł do siatki. Było to niemal lustrzane odbicie jego trafienia z meczu przeciwko Piastowi Gliwice. Zaledwie trzy minuty później Taofeek Ismaheel precyzyjnym prostopadłym podaniem uruchomił Ousmane Sowa, który minął bezradnego Cojocaru i umieścił piłkę w pustej bramce. Wynik 0:3 zszokował szczecińskich kibiców, z których wielu zaczęło opuszczać stadion już w okolicach 80. minuty.


Górnik przełamał swoją niemoc w ataku po fatalnym meczu z Bruk-Betem, gdzie mimo 25 strzałów nie zdołał zdobyć gola. W Szczecinie Trójkolorowi pokazali skuteczność i determinację, a Liseth na pozycji numer 9 udowodnił, że może być ważnym elementem w ofensywie 14-krotnych mistrzów Polski. Zespół z Zabrza pokazał, że potrafi wyciągać wnioski – po słabym występie przeciwko Termalice, Górnicy zagrali z polotem i pewnością siebie. 


Pogoń potwierdziła, że znajduje się w głębokim kryzysie. Po pięciu kolejkach Portowcy zgromadzili zaledwie 4 punkty, tracąc aż 12 bramek – to najgorszy start sezonu od lat. Blamaż przed własną publicznością rodzi pytania o przyszłość trenera Roberta Kolendowicza. Kibice Pogoni, którzy przed sezonem liczyli na walkę o medale, póki co muszą zmierzyć się z widmem drżenia o utrzymanie. Brak pomysłu na grę, luki w defensywie i nieskuteczność w ataku stawiają pod znakiem zapytania strategię szkoleniowca Portowców. 


Czy Kolendowicz dostanie szansę na naprawę sytuacji, czy też klub zdecyduje się na radykalne kroki? Odpowiedź poznamy w najbliższych tygodniach.


Fot: Newspix

Komentarze
* Ten email nie zostanie opublikowany na stronie.