Reprezentacja Polski dziś nie zachwyciła, ale wygrała, wykonała swój cel i na dwie kolejki przed końcem ma praktycznie zapewnioną grę w barażach o awans do Mistrzostw Świata (wystarczy zremisować z Maltą). Gdyby nie kunszt Sebastiana Szymańskiego, który dzisiejszym występem znacznie upodobnił się do Kazimierza Deyny, o dobrą sytuację w grupie, a przede wszystkim zwycięstwo mogłoby być ciężko.
Piłkarska reprezentacja Polski w ostatnich latach wielokrotnie zawodziła w meczach z teoretycznie słabszymi rywalami. Dziś podopieczni Jana Urbana znów nie zachwycili, ale zrealizowali cel w postaci zwycięstwa. Tym samym awans do barażów o grę na Mistrzostwach Świata stał się niemal pewny. Czy zmienia to fakt, że naszą kadrę należy ganić za styl? Absolutnie nie, ale w tym przypadku cel uświęca środki.
Wie o tym doskonale Jan Urban, który z kadrą chce popracować nieco dłużej niż kilka miesięcy (w przypadku braku awansu jego posada mogłaby być zagrożona). Wie to kilku starszych reprezentantów (oni w przypadku braku awansu najpewniej zdecydowaliby się na zakończenie przygody z reprezentacją) i wiedzą to też działacze PZPN-u, którzy przynajmniej częściowo chcą ukryć niezadowolenie kibiców wynikające z pokraczności i braku profesjonalizmu w związku. Po dzisiejszym meczu w Kownie wszyscy z nich są szczęśliwi, przynajmniej chwilowo.
Litwa - Polska: biało-czerwoni nie zachwycili, ale odnieśli cenne zwycięstwo.
W mecz nieco lepiej weszli Litwini. To oni jako pierwsi zaatakowali, czego efektem był strzał Fedora Cernycha. Ten uderzył jednak bardzo niecelnie. Później do głosu zaczęli dochodzić Polacy, którzy swoją konkretną odpowiedź zaprezentowali w 15 minucie meczu. Bezpośrednio z rzutu rożnego do siatki doskonale znającego kowieński stadion Tomasa Svedkauskasa trafił Sebastian Szymański.
Biało-czerwoni nabrali wiatru w żagle i kilkukrotnie próbowali podwyższyć prowadzenie. Na kolejne konkretne oblężenie litewskiej bramki kibice musieli czekać do samej końcówki pierwszej połowy. W doliczonym jej czasie schodzący do środka Matty Cash oddał groźne uderzenie, które sparował jednak 31-letni bramkarz miejscowych.
Po przerwie gra naszych reprezentantów również nie porywała. W 48 i 51 minucie szczęścia próbował Jakub Kamiński, ale dwie jego akcje finalnie spełzły na niczym. Kwadrans po drugiej próbie zawodnika FC Koeln, biało-czerwoni dopięli swego. Pięknym dośrodkowaniem popisał się Sebastian Szymański, a nie gorszym strzałem Robert Lewandowski. Wtedy jasne stało się, że to Polska wyjedzie z Kowna z trzema punktami.
Końcówka meczu była już zdecydowanie spokojniejsza. Jan Urban wpuścił na plac gry kilku znanych z występów na ekstraklasowych boiskach zawodników (Bartosz Kapustka, Paweł Wszołek, Kamil Grosicki), lecz dostali oni zbyt mało czasu, by cokolwiek zwojować. Ostatecznie nasi reprezentanci wyjeżdżają z Kowna z kompletem punktów, a baraże o grę na Mistrzostwach Świata są niemal pewne.
Baraże o grę na MŚ o włos. Wystarczy zdobyć jeden punkt.
Oprócz Polski, swój mecz rozrywali też Finowie. ,,Suomi'' przegrali aż 0:4 z Holandią i praktycznie stracili szansę na awans na mundial. Dlaczego? Mają oni o trzy punkty mniej niż biało-czerwoni oraz o jeden mecz więcej. Wystarczy, że podopieczni Jana Urbana zdobędą choć jeden punkt w meczach z Holandią i Maltą, a awans na Mistrzostwa Świata będą mieli w kieszeni.
Jeżeli piłkarze znad Wisły w obu wyżej wymienionych rywalach nie zdobędą ani jednego oczka, trzeba będzie liczyć na porażkę niebiesko-białych w meczu przeciwko Maltańczykom.
Na wyjeździe, a jednak u siebie
Trzeba przyznać, że polscy kibice zawłaszczyli dziś sobie stadion w Kownie. Na Litwę przyjechali sporą, zwartą grupą głośno dopingując swoich ulubieńców. Na początku spotkania zaprezentowali efektowną oprawę (na załączonym obrazku), która została pokazana podczas grania Mazurka Dąbrowskiego.
Podczas spotkania oberwało się też premierowi RP, Donaldowi Tuskowi. Kibice wywiesili transparent z jego podobizną oraz podpisem: ,,Nie jesteś, nie byłeś, nie będziesz kibicem reprezentacji Polski''. Baner o identycznej treści zawisł ostatnio na stadionie w Gdańsku, a podczas dzisiejszego meczu w Kownie wisiał on pod flagą kibiców Lechii Gdańsk. Chyba wiemy więc, kto stoi za przygotowaniem afiszu.
Czy Polakom uda zakwalifikować się na mundial? A jeśli tak to w jaki sposób - poprzez baraże, czy może jednak uda się na ostatniej prostej przeskoczyć Holendrów. Odpowiedź na to pytanie poznamy niebawem. A konkretnie do w listopadzie. To właśnie wtedy reprezentacja Polski rozegra spotkania przeciwko Holandii i Malcie.
Fot.: PAP / Super Express