Adam Walczak
3 minut czytania
23 May
23May

Mimo 38 lat na karku, Radosław Majewski wciąż wygląda bardzo dobrze na boisku. Czy zostanie w Pruszkowie? Tak, bo w nim mieszka, ale pytanie czy będzie zawodnikiem Znicza w kolejnym sezonie jest już o wiele bardziej skomplikowane. 


Rozmawia: Adam Walczak: Radek, nie sposób nie zacząć tego wywiadu inaczej niż od pytania o Twoją przyszłość. Po sezonie wygasał bowiem Twój kontrakt ze Zniczem Pruszków. Czy rozmawiasz z władzami klubu na temat jego przedłużenia? 


Radosław Majewski: Były jakieś takie luźne rozmowy, ale nic konkretnego, nic zobowiązującego ani jedną, ani drugą stronę. Znaczy chęci są z dwóch stron, o może tak konkretnie. Jest kilka podpunktów, które należy jakby doprecyzować. No i ja się okej czuję, jeżeli chodzi o boisko, więc głupio by było, żebym nie grał już w piłkę dalej. A w Zniczu jednak jakąś powiedzmy robotę wymagającą zrobiłem, która właśnie pomogła mi w tym, żeby właśnie rozmawiać o dłuższym kontrakcie. Znaczy o dłuższym, o przedłużeniu kontraktu. A jeszcze nie czuję się, żebym kończył.


W tym sezonie strzeliłeś 6 goli i zaliczyłeś 10 asyst. Nie uważasz więc, że indywidualnie to był dla Ciebie świetny sezon? 


Nie, bo to się zawsze chce więcej. Były sytuacje, gdzie powiedzmy byłem na początku wyznaczony do karnego, a tego karnego oddałem. Takie odczucie miałem, że istotniejsze będzie, żeby go oddać, żeby ktoś, komu oddawałem wtedy, powiedzmy się podbudował i tak czuł, że bramka to jednak dużo daje.

Foto: Rafał Bondaruk / Znicz Pruszków


A ja tak się zastanawiałem z perspektywy czasu, czy należało tak robić, bo to jest jednak dorobek indywidualny, ale uważam, że tak, że na dzisiaj tak, że źle nie robiłem. Ale sytuacji było więcej, żeby strzelić więcej bramek, bo jednak poprzeczka, słupek, gdzieś tam sam na sam sytuacja.

Dużo lepiej to wygląda i dużo ciekawiej jak jest dwucyfrówka, czyli 10 bramek jakby było. Asyst to nie zawsze od ciebie to wszystko zależy, bo jednak ktoś potrzebuje to strzelić i żeby to było w sieci. 10 jest okej, bo pamiętam taki sezon w Pogoni, w Lechu, że miałem 10 bramek, 10 asyst. A to już jest takie indywidualne coś, może nie minimum, ale to już jest taki ok poziom i można czuć się powiedzmy, że w jakiś sposób spełnionym, że się zrobiło robotę, która do ciebie należy w sezonie.


Dobre rozgrywki ma ze sobą również Znicz Pruszków. Aktualnie plasujecie się na dziewiątej pozycji w stawce wyprzedzając kluby dysponujące szerszymi kadrami takie jak ŁKS, Ruch i Stal. Nie uważasz więc, że wynik sportowy osiągnięty przez Twój zespół można określić jako wynik ponad stan?


Nie. Uważam, że byliśmy w stanie w pewnym momencie dojść do baraży i być w barażach, bo punktowo, jeżeli się spojrzy w tabelę, to to jest 5 punktów bodajże plus minus, które w trakcie sezonu myślę, że każdy kto śledzi Znicz, mógłby powiedzieć, znaczy każdy kto jest jakby blisko Znicza, ale też ktoś śledzi, ogląda, to wie, że tych punktów powiedzmy, że w meczu, gdzie prowadziliśmy grę, moglibyśmy mieć spokojnie więcej. Ale wiadomo, jak się nie udokumentowuje tego i nie strzela bramek, to potem gdzieś się traci. Dziewiąte miejsce to połowa stawki, ale ja myślę, że się ma apetyt na więcej w takich momentach, gdzie można było zrobić baraże, a tam zabrakło jednak trochę bardziej być takim, to po angielsku brzmi ruthless [ruthless - bezlitosny].

Foto: Rafał Bondaruk / Znicz Pruszków

No i wtedy byśmy powiedzieli, że to jest ponad stan, a teraz aktualnie z perspektywy całego sezonu nie uważam, żebyśmy byli gdzieś niżej czy wyżej albo niezasłużenie na swoim miejscu. A to, że ktoś ma większy budżet i szersze kadry, rodzą się nowi. Znaczy rodzą, są nowi, są z ławki, są zawodnicy, którzy mają lepszą, gorszą formę, są zawodnicy, którzy mogą zadebiutować i tak właśnie się tworzą, kreują kolejni piłkarze.


W pewnym momencie, gdy byliście na fali zwycięstw, mocno zbliżyliście się do strefy barażowej. W tym momencie po cichu nie myśleliście o awansie do PKO Ekstraklasy? 


Nie. Nie myśleliśmy o awansie, tylko myśleliśmy o tym, żeby jak najlepiej grać, żeby zdobywać punkty. Można złączyć te dwa pytania w jedną, a moją odpowiedź jako jedną.


Czy na dzień dzisiejszy jest w Zniczu Pruszków piłkarz, który według Ciebie w przyszłości zrobi dużą karierę? Czyżby Wiktor Nowak? 


Nie wiem, czemu to sugerujesz. Myślę, że Wiktor zrobił postęp, porównując tamten sezon, gdzie miał chwilę zawahania, a teraz już ustabilizował formę. Myślę, że dodatkowo pomagają indywidualne statystyki, kontrakt w Ekstraklasie. Jest Wiktor, ale tak jak wcześniej wspomniałem też są nowi zawodnicy, których trzeba zbudować, których trzeba do drużyny powoli wstawiać i myśleć o następnym czasie. Jak Adi Kazimierczak, Mateusz Karol, jak Kasper, który miał debiut w ostatnim meczu. Myślę, że nie ma się co do nazwisk przywiązywać, tylko do nowych osób, które będą się pojawiały.


Jakim miastem jest Pruszków? Czy warto go odwiedzić? 

No nie, no nie wypada, no chyba, że jest mecz. (śmiech) Nie, no jest spoko, jeżeli chcesz 40 minut spędzić w parku i sobie pochodzić i pójść do ,,maka'', albo na przykład do jakichś knajpek, no kilka knajpek jest, że można w ogóle, ale no zależy kto co szuka. Można meczem zakończyć taki dzień, powiedzmy, śniadanie jest ,,śniadaniownia'', żeby pójść od 9 do 10 gdzieś śniadanie, potem na spacer gdzieś po parku, przejść, zobaczyć jak kaczki sobie pływają, teraz jest sezon kajakowy, więc kajaki się odpalą, no a później pójść na mecz. Więc tak do 16, 17 z obiadem jeszcze później myślę, że spokojnie, a później delikatny powrót do domu. Zależy skąd jedziesz i jak ten dzień chciałbyś, żeby wyglądał.


Jeśli zostaniesz w Pruszkowie na kolejny sezon, to na mecz z którym ze spadkowiczów z jakiej klasy będziesz się cieszył najbardziej? 

Jeszcze zostanę na Pruszkowie, bo mieszkam w Pruszkowie, więc tak czy siak tutaj będę. A jak nie będę w klubie, bo nie będzie kompromisów i nie dogramy pewnych rzeczy. 

Foto: Rafał Bondaruk / Znicz Pruszków

Spadek to Puszcza, no Śląsk chyba, Śląsk taka marka.... Myślałem, że się utrzymają, ale no to jest właśnie to, że nie do końca wiesz co się dzieje w klubie, jak to wygląda i się nie da, ale Śląsk wraca. 


Jesteś też byłym reprezentantem Polski. Które z dziewięciu meczów z orzełkiem na piersi wspominasz najlepiej? Chyba na narodowy, mimo tego, że przegraliśmy 3-1 to na narodowym.


Zagrałem siedemdziesiąt kilka minut i ta wrzawa, ta atmosfera to jest coś, co się pamięta i tak może nie był to wybitny występ, ale też wróciłem po roku chyba, czy po dwóch latach przerwy do kadry. I ze względu na atmosferę, ze względu na to, że narodowy to jest dla kadry Polski i dla tej atmosfery, klimatu, ale już nie dla wyniku, tylko bardziej indywidualnie. Też po czasie pewnie tak myślę, bo mecze z Bułgarią na Polonii, gdzie przyjdzie dwa tysiące osób, a mecz z Ukrainą, eliminacje mistrzostw Europy chyba to były, gdzie jest pięćdziesiąt tysięcy, no to jest różnica. 


Grałeś w całkiem sporej liczbie lig. Która była dla Ciebie największym wyzwaniem? 


No angielska, bo to jest intensywność, adrenalina, każdy mecz kolejny. Tak naprawdę nie ma znaczenia, jak we wtorek zagrasz, znaczy ma znaczenie twój ostatni mecz, bo możesz we wtorek zagrać dobry mecz, w sobotę możesz go powielić, a w następnym meczu możesz już nie grać, no bo nie pasujesz do koncepcji powiedzmy trenera. I takich meczów miałem sporo, ale też jakby jest na tyle fizyczna, intensywna, że jednak cały czas musisz być przygotowany na tip-top, żeby być tam wśród chłopaków, którzy są jednym z nich, ale też treningi są intensywne. My zawsze środy mieliśmy wolne, ale wtorki, czwartki to były takie, że się wracało i chciałeś tylko drzemkę szybko złapać, no bo jednak to mocno dawało się we znaki.


Grecka była ciekawa, australijskiej nie do końca doznałem, bo kontuzja. Jedynie w Pucharze zagrałem, to też fajna atmosfera. Też graliśmy w sparingu, gdzie przyszedł cały stadion, trzydzieści tysięcy chyba ludzi. Fajnie to wyglądało, ciekawie, ale nie uważam, żeby australijska była aż tak piłkarska jak Championship. I Championship najbardziej wspominam i taką najbardziej intensywną i najbardziej postępującą.


I ostatnie pytanie, co z Tobą po zakończeniu kariery? Planujesz pozostać przy piłce w roli chociażby dziennikarza lub trenera? 


Właśnie się zastanawiałem w styczniu na ten temat, bo rozmawiałem z jednym z chłopaków, z którym trzymałem się trochę dłużej, z piłki i powiedział, że to samo wyjdzie naturalnie. A jeżeli nie wyszło naturalnie, żebym powiedział w czerwcu pas, to co znaczy, że nie jestem gotowy, żeby podjąć decyzje. 


Dziękuję bardzo za rozmowę.


Foto (na miniaturce): Rafa Bondaruk / Znicz Pruszków

Komentarze
* Ten email nie zostanie opublikowany na stronie.